30 lis 2015

Podsumowanie miesiąca - Listopad

Witam Was znów w poście podsumowującym. Coś marnie idzie mi powrót na bloga ;/ Ale nie będę się żalić ani się usprawiedliwiać. Oto moje zakupy


Na pierwszym zdjęciu widzicie:
*Płyn micelarny Garnier

*Sylveco - tymiankowy żel do mycia twarzy - jako, że zmieniam swoją pielęgnację, skosiłam się na polecany żel tej marki. Nie jest za tani jak za tą pojemność. Jego zapach jest specyficzny, używam go od bodajże 5 dni i obawiam się, że będzie mi przeszkadzał. Jest intensywny. Na plus jest fakt, że opakowanie ma pompkę. Jest za wcześnie by wydawać o nim opinię, czas pokaże czy się polubimy

*Nivea - antyperspirant. Ja uwielbiam wersję stress protect ale jeśli nie potrzebuję dużej ochrony, postanowiłam używać coś mniej wysuszającego. Pięknie pachnie trawą cytrynową

*Green Pharmacy - jak widzicie mam dwa kosmetyki do włosów. Jeden to olejek łopianowy ze skrzypem polnym, który używamy na skórę głowy. Użyłam dwa razy, więc na ewentualne efekty muszę poczekać. Drugi kosmetyk to szampon żeń-szeń, do włosów tłustych u podstawy a suchych na końcach. Jak na razie czeka na swoją kolej

Drugie zdjęcie przedstawia:
*Calypso - czyli gąbki, które używam do zmywania maseczek

*Beauty formulas - są to plasterki na niedoskonałości, które wypatrzyłam na YT. Użyłam dwa razy i są pomocne

*Babuszka Agafia - maska do twarzy daurska, tonizująca. Kiedy wybrałam się by kupić żel z Sylveco odkryłam kosmetyki o naturalnym składzie, w tym te maskę. Były cztery do wyboru, ja wybrałam akurat tę ale jeśli się sprawdzi to na pewno wrócę po tamte. Zachęciły mnie oczywiście pozytywne opinie i w sumie cena i pojemność. Zobaczymy jaka będzie

*Avon - tusz Winged Out. Widziałam filmik na MakeupTv z tym tuszem. Daje niby delikatny efekt ale wydłuża i rzęsy wyglądają pięknie. Ciekawe czy na moich też taki będzie ;) Zobaczymy

*Essence - żel do stylizacji brwi

*MySecret - Matt Eye Shadow o nr 505. Kiedy przetransportowałam moje pojedyncze (czytaj, prawie wszystkie) cienie do paletki z Inglota, zobaczyłam, że nie mam żadnego cienia beżowego. O tym czytałam, że jest świetny więc kupiłam go za chyba 4 zł w promocji. Musi być faktycznie lubiany bo były tylko dwa w szafie. Dziś dołączy do pozostałych cieni w palecie ;)

To by było wszystko. Za bardzo nie poszalałam, choć nie wszystkie zakupy były planowane ;) Jestem ciekawa czy miałyście te dwa kosmetyki z Green Pharmacy i jakie macie zdanie na ich temat. Piszcie co o nich sądzicie. Pozdrawiam :)

4 lis 2015

Podsumowanie miesiąca - Październik

Witam. Jak widzicie po tytule, pokażę Wam, tak jak co miesiąc, co kupiłam. Przeszłam samą siebie, ponieważ są to tylko 3 rzeczy. Oto one:



Jak widzicie, szaleństwo ;)

*perfumetka Avon Attraction - piękny zapach. Miałam okazję kupić od kogoś część zestawu, więc się skusiłam. Zapach jest świetny i na pewno skuszę się za jakiś czas na duży flakon.

*szampon łopianowy - moje drugie opakowanie, które czeka na swą kolej. Powiem szczerze, że nadal nie wiem co o nim myślę. Na pewno na plus jest zapach, do tego dobrze się pieni. Na pewno o nim napiszę notkę.

*żel pod prysznic z Joanny -  zakup ot tak, by nie przepadły mi punkty z karty SuperPharm. Nie miałam ich dużo ale przynajmniej coś kupić mogłam. Niestety ja muszę specjalnie jechać do Łodzi by zrobić zakupy ale brat studiuje tam, więc dostał zadanie do wykonania ;p Wybrał ten o zapachu aloesu, ponieważ wydał mu się najświeższy, faceci ;) Dzięki punktom kosztował mnie 1 zł

I to wszystko. Pozdrawiam :)

19 paź 2015

DermoPharma - Maska kompres 4D

Witam. W dzisiejszym poście napiszę kilka słów na temat maseczki z DermoPharm. Do jej zakupu zachęciła mnie pozytywna opinia Sylwii, znanej jako Szavka z YT. Kupiłam ją dawno temu przy okazji zakupów. Jakie mam zdanie na jej temat?

 


Maska ma intensywnie nawilżać i dotleniać. Przeznaczona jest dla odwodnionej cery. Posiada w sobie kwas hialuronowy, wodę z lodowca Alaski, witaminy B,C,E z ekstraktu z alg, dodatkowo Wit E, ekstrakt z aloesu i  D-Phantenol i glicerynę oraz alantoinę. Maska jest w formie płatu kolagenowego. Kiedy go wyciągniemy z opakowania wydaje się duży, jednak kiedy położymy go na twarz widać, że to tylko złudzenie. Ja mam małą twarz i materiału było akurat, choć fajnie jakby był ciut większy. Co mnie trochę denerwowało, to małe wycięcia na oczy. Materiał dotykał skóry blisko oka. Na duży plus jest fakt, że materiał jest mocno nasączony. Maska pachnie delikatnie, może ciut dziwnie ale nie jest to nieprzyjemny zapach. Po nałożeniu go na twarz odczuwamy zimno. Po dość krótkim czasie zaczęłam odczuwać szczypanie. Porównałabym to do uczucia wbijania w skórę tysiąca igiełek. Najbardziej odczuwałam to po bokach twarzy, gdzie skóra była bardzo przesuszona.

Po zdjęciu płata twarz była czerwona ale odczuwalnie ukojona. Producent zaleca by po zdjęciu płata wmasować żel, jednak ja musiałam zmyć go po godzinie, ponieważ moja skóra była bardzo czerwona i efekt ten nie znikał. Do tego była ona rozpalona i wyskoczyły mi czerwone plamki. Nie przechodziło też uczucie szczypania. Użyłam jej kiedy moja cera była w opłakanym stanie. Maska działa, pomogła mojej przesuszonej i odwodnionej skórze. Jeśli jeszcze kiedyś ją kupię to użyję jej wieczorem, by do rana skóra była "normalna". Jakby ktoś nie wiedział to pomyślałby, że mam gorączkę lub coś w tym stylu bo byłam bardzo czerwona. Nie wiem czy Wy też tak macie po produktach bardziej żelowych z kwasem hialuronowym?

Maskę kupicie w Naturze i czasem w Biedronce. Nie pamiętam dokładnej ceny ale jest to coś koło 10 zł.

Podsumowując - chciałam by maska-kompres ukoiła moją wtedy przesuszoną cerę i nie zawiodłam się. Skóra była fajna. Co prawda u mnie wywołała zaczerwienienie, plamy, rozgrzanie i szczypanie ale nic złego mi się na szczęście nie stało. Mimo wszystko polecam wypróbować.

Miałyście tę maskę? Jakie są Wasze odczucia w związku z nią? Piszcie. Pozdrawiam :)

16 paź 2015

Marion - Olejki orientalne

Witam Was. W dzisiejszym poście opowiem o olejku do włosów z Marion. Kupiłam go kiedyś będąc w Naturze. Akurat chciałam coś na już i mój wybór padł na tę markę. Były cztery rodzaje tego kosmetyku ale ja wybrałam Odżywienie. Jak się sprawdził?




Olejek zamknięty jest w plastikową buteleczkę z pompką. Jego pojemność to 30 ml. Pompka chodzi bez zarzutu, nic się nie zacina. Atomizer chroni plastikowy korek, który mnie szybko się zniszczył (pękł) ale to nie był problem. Kosmetyk ten kosztuje w Naturze niecałe 7 zł.

Jak widzicie na zdjęciu, wybrałam zapach makadamia i ylang-ylang. Jest to odżywczy olejek orientalny do włosów. Jak już wspomniałam we wstępie, występuje on w czterech wersjach - odżywczy, wzmocnienie, nawilżenie i regeneracja. Olejek ma on przyjemny zapach, mnie przypomina jakiś aromat do ciast. Czuć go na włosach. Nie musicie się go obawiać, ponieważ jeśli nie damy go za dużo, to nie będzie on przeszkadzał. Choć początku jego stosowania ja bardzo go czułam i przez pierwsze 2/3 użycia czasem denerwowało mnie to ale najwidoczniej dałam go po prostu na hojnie na włosy. Na szczęście po jakimś czasie przestałam go czuć i najwidoczniej mój nos się najzwyczajniej do niego przyzwyczaił.
Jeśli chodzi o działanie, to ja byłam z niego zadowolona. Używałam go po praktycznie każdym myciu, szczególnie po użyciu szamponu z BabyDream, który bardzo plącze moje włosy. Tak samo działa Head&Shouldres, który stosuję raz na jakiś czas, kiedy jest taka potrzeba. Oba te szampony sprawiają, że nie ciężko mi rozczesać włosy. Po tym olejku nie ma problemu. Zawsze dawałam jedną lub dwie pompki, więcej nie trzeba. Włosy były po nim miękkie i delikatnie lśniące. Kilka razy używałam go na noc lub po prostu w dzień kiedy wiedziałam, że będę myć włosy i chodziłam tam kilka godzin. W obu przypadkach efekt był taki sam. Moje włosy bardzo go polubiły. Jeśli chodzi o wydajność, to byłam zadowolona. Kupiłam go 1 lutego, stosowałam bardzo często a skończył mi się jakoś koniec sierpnia/początek września. Aż sama jestem zdziwiona ale wiadomo, że dajemy go tylko odrobinę.

Podsumowując - kupiłam go ponieważ polubiłam olejki po kosmetyku z Avonu. Wybrałam Marion w sumie przypadkowo i nie żałuję. Olejek robi to co ma robić, czyli czyli przede wszystkim ułatwiał mi rozczesywanie. Włosy były po nim miękkie i delikatne. Jest łatwo dostępny. Jest też wydajny i starcza na długo. Nie kosztuje majątku, więc jest wart wypróbowania. Ja polecam :)

To by było na tyle. Miałyście ten kosmetyk? Jakie macie zdanie na jego temat? A może miałyście inny rodzaj tych olejków orientalnych? Piszcie, Pozdrawiam :)

12 paź 2015

Podsumowanie miesiąca - Wrzesień

Witam. Czy u Was też sypie śnieg? No masakra. Ale dziś nie o tym. Dzisiaj pokażę Wam swoje zakupy. W minionym miesiącu jak zwykle nie szalałam z zakupami. Bez długiego wstępu, oto moje zakupy






Zaczynając od góry:
*Avon - wielki powrót mojego ulubieńca. Jest to olejek do włosów. TU możecie o nim poczytać
*dwupak antyperspirantu Nivea, czyli standard. Kupiłam w Biedronce w dobrej cenie dwa, praktycznie ten drugi był darmo

*Alterra - rumiankowa pomadka do ust. Ja używam jej na brwi. Chciałam jej używać na rzęsy ale jakoś tak w sumie tylko z trzy razy je do tego użyłam.

*Elfa Pharm - szampon łopianowy, przeciw wypadaniu włosów. Kupiłam go z ciekawości ale też chciałabym by moje włosy odżyły i były choć trochę gęstsze jak kiedyś. Jest fajny

*BabyDream - kolejne opakowanie szamponu do włosów dla dzieci

*BeBeauty - żel pod prysznic. Nigdy nie miałam żelu do mycia z Biedronki i jakoś się skusiłam. Oczywiście to było przed podjęciem decyzji o naturalniejszej pielęgnacji. Ładnie pachnie i umila kąpiel. Może kiedyś latem go kupię ponownie

*Hean - peeling do ciała. Ja lubię te peelingi do ciała i od czasu do czasu je kupuje. To jest nowość, pięknie pachnie i ten cudny kolor. Polecam ;)

*Pędzel z Natury do brwi. Kiedy byłam na mieście to wstąpiłam do tego sklepu i były promocje na pędzle. Chciałam  coś z tej ich linii bambusowej ale nic mnie jakoś nie powaliło i skusiłam się na ten. To jest pędzelek do brwi ale ja kupiłam go z myślą o ustach. Oczywiście przetestuję go do różnych zadań i dam znać czy się sprawdza

*Avon - skusiłam się na dwie kredki z serii Color Trend. Jedna to zwykła czarna a druga granat o nazwie Midnight Blue. Jeszcze nie testowałam ale za 8 zł uznałam, że zobaczymy czy są czegoś warte. Jeśli lubicie lub jesteście ich ciekawe to cały czas są w tej cenie

*Essence - kupiłam sobie dwie kredki do ust. Przyznam, że są to moje pierwsze produkty tego typu. Do ich kupna zachęciła mnie Agnieszka Nissiax83 (jeśli jeszcze jej nie znacie z jakiś dziwnych powodów to bardzo polecam jej kanał bo dziewczyna jest genialna). Będąc na zakupach raz pomazałam się nimi ale odłożyłam na półkę ale za drugim razem kupiłam. Wybrałam kolory 07 Cute Pink i 15 Honey Berry (której się trochę boję, bo nie noszę takich kolorów na ustach ale podobam się w niej i pewnie ośmielę się kiedyś nią pomalować na ulicę ;p). Kredki są przede wszystkim tanie. Jest kilka kolorów ale ja postawiłam na jedną uniwersalną a drugą taką w moim odczuciu jesienno-zimową.

To by było wszystko na dziś. Jestem ciekawa Waszego zdania na temat tego szamponu i kredek. Jeśli miałyście, to dajcie proszę znać co o nich sądzicie. Pozdrawiam :)

1 paź 2015

Zmiany, zmiany, zmiany

Witam. Jak widzicie po tytule, będzie o zmianach. A zmienia się dużo i nie chodzi tu tylko o blog. Jednak na pierwszy rzut oka widać, że zmieniłam szatę graficzną na blogu. Poprzedni wygląd już mi się znudził, miał już z dwa lata, więc był już czas najwyższy by to zmienić. Chciałam czegoś innego ale wybrałam coś z tego co było. Źle nie jest ale mogłoby być lepiej. Dużo z Was zleciła komuś zmianę szaty graficznej. Ja nie czuje takiej potrzeby, szczególnie że nie jestem zbyt systematycznym blogerem ;/ Czy zmienię coś w notatkach? Raczej nie, choć nigdy nic nie wiadomo ;)

Kolejną zmianą jest moje podejście do kosmetyków. Zaczęła się kalendarzowa jesień. Jesień, jak to jesień, pogoda nas nie rozpieszcza. Jest wietrznie, chłodno lub zimno, deszcz,praktycznie zajął się okres grzewczy. Niestety ale nie sprzyja to naszej skórze. Mimo, że mam cerę mieszaną, to od jakiegoś czasu staje się ona bardziej wrażliwa i przesuszona. Oczywiście w strefie T występuje przetłuszczanie, szczególnie w upały ale nie jest tak intensywne jak kiedyś. W okresie jakim jesteśmy mam spore problemy z cerą. W tamtym roku było tragicznie. Przyznam bez bicia, że jest to w dużej mierze moja wina. Nie stosuję regularnie kremów i maseczek i piję za mało wody. Poprzedniej zimy cierpiałam, bo skóra była bardzo przesuszona i doprowadziłam ją do porządku jakoś około lata. Wstyd mi, szczególnie że po maturze wybrałam szkołę dla kosmetyczek. No ale wiecie jak to jest z tym sławnym szewcem. W tym roku to się zmienia. Oto punkty, których będę przestrzegać:

*Mam zamiar kremować się codziennie, robić regularnie peelingi i maseczki na twarz i ciało (na włosy oczywiście też).

*Chcę też zacząć stosować pomadkę rumiankową na brwi i rzęsy, choć w tym drugim przypadku nie wiem czy nie będzie mnie podrażniać. Spróbuję i zobaczę czy coś pomoże (oby nie zaszkodziła ;p).

*Mam zamiar też wybierać kosmetyki, które nie mają SLS w składzie. Nie chodzi mi to o żadną obawę, że ono szkodzi ale może wysuszać. W tej chwili w moich kosmetykach jest SLS ale po ich wykończeniu kupię coś delikatniejszego. Jedynie w pielęgnacji włosów będę dopuszczać tę substancję, choć wypróbuję takie bez.

*Chcę stosować olejki na twarz i jeśli widziałyście poprzedni post, to wiecie, że taki już zakupiłam.

*Mam zamiar unikać kosmetyków z parafiną w składzie. Akurat w tej kwestii, to już od dawna nie przepadam z kosmetykami z parafiną (od razu przypomina mi się sławny peeling z Perfecty) ale teraz będę jeszcze bardziej uważała by jej nie było.

*Chcę codziennie stosować wodę termalną. Jestem ciekawa czy faktycznie przynosi jakiś skutek na skórze.

Jeśli chodzi o kosmetyki i pielęgnację to chyba wszystko. Niby proste zasady ale trzeba być w tym konsekwentnym i czasem zmuszać się do tego. Na pewno mi to nie zaszkodzi a ja poczuję ulgę.

Kolejnym punktem jest odżywianie. Postanowiłam w tamtym miesiącu przyłączyć się do wyzwania Ewy Chodakowskiej - wrzesień bez słodyczy. Udało się :) Wiecie co, jak schudłam to cukier dla mnie nie istniał. Ciastka, ciasteczka, ciasta, cukierki i inne rzeczy zupełnie mnie nie kusiły. Trwało to bardzo długo. Teraz jem je czasem ale chcę zupełnie je wyeliminować z diety. Oczywiście, raz na ruski rok nie zabije mnie kawałek ciasta czy ciasteczko ale tu będzie rygor i pilnowanie, by zjeść bardzo małą ilość. Jak to przez lato, jadłam dużo owoców. Niestety dopadła mnie jakaś alergia pokarmowa, ponieważ po niektórych bardzo smyrało mi w gardle i miałam delikatne duszności. Tych owoców niestety musiałam unikać. Owoce jem bez wyrzutów sumienia, przecież to samo zdrowie, mimo że mają cukier. Chcę jeść więcej warzyw. Od początku września piję codziennie, na czczo szklankę przegotowanej wody z cytryną i od dwóch tygodni, z łyżeczką miodu. Mam zamiar też pić czystek, miętę i pokrzywę. Chcę jeść zdrowiej, bo wiadomo że jeśli jemy śmieciowo, to nasza skóra nie będzie dobrze wyglądać, nie wspominając już o ciele. Nie wróciłam do poprzedniej wagi ale chcę wyglądać i czuć się dobrze.

Następna będzie woda. Oczywiście piję ją ale nie zawsze tyle ile trzeba. Mam aplikacje pilnującą picia wody ale niestety rzadko kiedy wypijam tyle ile powinnam. Wiecie, niby picie powinno przyjść z łatwością ale tak nie jest. Ja walczę ;)

Chcę wrócić do chociaż minimalnych ćwiczeń. Teraz kiedy jest zimniej łatwiej zabrać się do aktywności fizycznej, zobaczymy jak to będzie ;p Dziś pierwszy trening za mną ;)

W życiu prywatnym też nastały zmiany. Nie chcę się tu rozpisywać bo to nie miejsce na żale ale powiem tyle, że muszę zmienić podejście do ludzi. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", chyba więcej wyjaśnień nie trzeba ;). Muszę się ciut zmienić mentalnie, być lepszą wersją siebie. Najtrudniej zauważyć swoje wady i się do nich przyznać. Jestem wydaje mi się dobrą osobą ale chcę być lepsza. Może piszę już głupoty ale tak jest. Znalazłam się znów na rozdrożu i zaczynam wszystko od początku. Niestety jedni mają szczęście a inni muszą sobie na nie ciężko zapracować.

Hmm, to chyba tyle. Musiałam się wygadać. Jak widzicie, trochę pracy przede mną ale chyba dam radę ;) Post pisałam jakoś w połowie poprzedniego miesiąca i dziś go uaktualniłam. W kwestii pielęgnacji pilnuje się. W ogóle staram się wypełniać postanowienia. By nie przynudzać więcej, pozdrawiam tych, którzy choć od czasu do czasu tu zaglądają. Zapraszam do następnej notki a będzie to podsumowanie września :)

A na sam koniec zapraszam na mój instagram. Jeśli macie ochotę to Zapraszam KLIK. Pozdrawiam :)

3 wrz 2015

Podsumowanie miesiąca - Lipiec + sierpień

Witam po długiej przerwie. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda ;p Jak widzicie nowy miesiąc zacznę od zakupów. Jak zawsze niema tego dużo. Niestety musiałam zrobić zdjęcia telefonem


*żel pod prysznic IsanaMed - moje drugie opakowanie
*Babydream - standardowy zakup
*Tołpa - nawilżająca maseczka do twarzy łagodząca. Skusiłam się na nią kiedyś w Biedronce
*Lirene - kolejne opakowanie nawilżającego żelu do mycia twarzy
*Bielenda - uszlachetniony olejek arganowy + pro-retinol i krem nawilżający z olejkami i kwasem hialuronowym. Cała linia z olejkami była niedawno przeceniona w Rossmannie, więc musiałam się na coś skusić. Krem już otworzyłam ale olejek czeka na swój debiut ;)
*Maybelline - tusz The Rocket Voilum
*paleta magnetyczna z Inglota Flexi - chciałam ją od kiedy pokazała ją Ewcia RedLipstickMonster. Jestem z niej zadowolona
*maseczka ze śluzem ślimaka - kupiłam ją w tym samym dniu, co maseczkę z Tołpy. Jestem jej ciekawa
*Ziaja - maseczka kakaowa - jest to odżywcza maseczka do twarzy. Wzięłam z ciekawości

To by było na tyle. Mam plany wrzucać posty ale nie wiem jak to wyjdzie. Postaram się wrócić do regularnego blogowania. Pozdrawiam :)

22 lip 2015

Alterra - Olejek do ciała

Witam. Jak widzicie po tytule, dziś opowiem co sądzę o sławnym już olejku do ciała z Alterry. Jest to mój drugi olejek z tej firmy. Tym razem wybrałam zapach brzoza i pomarańcza (pierwszym wyborem była limonka). Wybrałam też już opcję z pompką (wtedy to była nowość, teraz już chyba tylko takie się kupi).

 
 


Zacznę od zapachu. Jest on bardzo ładny, dzięki czemu olejek przyjemnie się używało. Nie jest on nachalny i w żaden sposób nie przeszkadza. Po wysmarowaniu czujemy go na ciele i przechodzi też nim piżama lub pościel. Konsystencja jest oczywiście tłusta ;). Jednak kiedy użyjemy go odrobinę, to bez problemu można stosować go rano a potem się ubrać. Nie miałam z tym żadnego problemu. Jednak najczęściej stosowałam go hojnie na noc. Wtedy siłą rzeczy jest on wyczuwalny, po prostu się lepimy. Nie musicie bać się, że zostaną po nim tłuste plamy np. na piżamie, nic takiego nie ma.

Olejek do ciała z Alterry to kompozycja naturalnych składników. Cały skład macie na zdjęciu. Producent zapewnia nas, że kosmetyk ten jest antycellulitowy. Nie ma co się oszukiwać, bez diety i ćwiczeń problem nie załatwi zwykły olejek. Ciało po nim jest fajnie nawilżone, delikatne w dotyku i ogólnie w dobrym stanie. Z tego też względu ten nieszczęsny cellulit może wydawać się ciut mniej widoczny. Używałam go też kilka razy na włosy i do tego też się nadaje. Jeśli chodzi o mnie to produkt ten, nie zrobił mi żadnej krzywdy. Nie dostałam uczulenia, ani nic mi po nim nie wyskoczyło.

Olejek zamknięty jest w szklaną butlę z pompką. Ma 100 ml pojemności. Pompka działa bezproblemowo. Opakowanie jest miłe dla oka. Produkt jest w miarę wydajny. Kupicie go w Rossmannie. Kosztuje sporo, bo ponad 20 zł, jednak w promocji możecie go kupić za 18 zł. Jest trochę drogi ale bez przesady. W końcu są to raczej naturalne kosmetyki.

Podsumowując - ja byłam z tego olejku bardzo zadowolona. Nawilża i pielęgnuje ciało. Bardzo przyjemnie pachnie. Można go używać nawet rano przed wyjściem. Stosowałam go w upały (oczywiście w małych ilościach) i skóra nie była nieprzyjemnie lepka. Nie zostawia tłustych plam na ubraniu, piżamie czy pościeli. Ma pompkę, co jest bardzo wygodne. Ja jestem na tak. Polecam gorąco, bo warto :)

Miałyście tej olejek? Co o nim sądzicie? Piszcie. Pozdrawiam :)

18 lip 2015

Elite - Bamboo eye shadow brush

Witam. W dzisiejszym poście opowiem o pędzelku, który kupiłam przez przypadek a który stał się moim ulubieńcem. No niestety, chciałam kupić zupełnie inny pędzel, najzwyczajniej się pomyliłam i początkowo żałowałam tego zakupu.

 


Jak sama nazwa wskazuje, jest to pędzel do cieni z bambusową rączką. Kupiłam go dawno, ma już chyba z 3 lata. Z opakowania mogliśmy dowiedzieć się, że (podobno) 1 zł z ceny szło na pomoc ofiar tsunami w Japonii. Jeśli faktycznie tak było, to fajnie. Pędzelek jest moim zdaniem odpowiedniej długość. Trzonek nie jest ani za długi, ani za krótki. Pędzelek ze względu na materiał z jakiego jest wykonany, jest leciutki. Moim zdaniem, trzonek mógłby być grubszy przy tej "skuwce", wtedy wygodniej by się go trzymało. Włosie jest syntetyczne. Jak widzicie na zdjęciu, jest to mały pędzelek języczkowy. Włosie według mnie jest średnio sprężyste ale dla mnie jest to plus.

Pędzel jest przeznaczony do nakładania cieni na powiekę ale ja bardzo rzadko go do tego stosuję. Oczywiście, można nim nałożyć cień w wewnętrznym kąciku oka lub bardziej precyzyjnie w zewnętrznym i jak najbardziej na dolną powiekę. Powiem Wam szczerze, że niezbyt wygodnie mi się go do tych celów używało. Dlatego też nie byłam z niego zadowolona. Jednak pewnego razu spróbowałam zrobić nim kreskę cieniem i to był strzał w 10tkę. Włosie ze względu na to, że nie jest tak bardzo miękkie i sprężyste, fajnie nadaje się właśnie do kresek lub po prostu do przyciemnienia linii rzęs. Może ja ekspertem nie jestem ale dzięki temu pędzlowi mogę nosić kreski (takie moje ;p). Idzie mi to sprawnie i w miarę szybko.

Jak już pisałam wcześniej, mam go już od dawna i jestem bardzo zadowolona. Włosie myje się dobrze i szybko też schnie. Pomimo bardzo wielu prań z pędzlem nie zrobiło mi się absolutnie nic. Nie odkształcił się, nie zgubił ani jednego włoska i nie stał się szorstki i nieprzyjemny.

Pędzelek kupimy w Rossmannie. Kosztuje niecałe 20 zł, dokładnie nie powiem bo nie pamiętam. Ja oczywiście kupiłam go na promocji ;p. Na plus jest też fakt, że opakowany jest nie w plastik a w tekturowy "kartonik".

Podsumowując - początkowy niewypał stał się ulubieńcem ;). Niewygodnie mi się go używało do nakładania cieni na powieki ale do kresek jest idealny. Jest mały, lekki, wytrzymały i łatwo dostępny. Jeśli nie umiecie, jak ja malować kresek eyelinerem, lub w ogóle kresek, to może spróbujcie z tym pędzelkiem. Ja nie maluję jakiś jaskółek lub kocich oczu ale taką moją kreskę robię właśnie dzięki niemu. Polecam :)

A Wy macie ten pędzel? Co o nim myślicie? Dajcie znać. Pozdrawiam :)

15 lip 2015

Podsumowanie miesiąca - Czerwiec

Witam Was. Jest połowa miesiąca a ja dopiero teraz przychodzę z zakupami czerwcowymi. Jako, że wróciłam z Holandii, to wszystko mi się pokończyło w jednym czasie a przy okazji zakupów ciuchowych załapałam się na promocje. Bez większych wstępów, oto moje zakupy:

 

Pierwsze zdjęcie to zakupy z SuperPharm (polecam wyrobić sobie tam kartę, nawet jeśli tak jak ja jesteście w tym sklepie raz na jakiś czas, to się bardzo opłaca):
*pasta wybielająca z BlanX
*woda termalna Uriage
*balsam Plmers - była na niego promocja a dodatkowo w gratisie dali pomadkę tej samej marki, którą chciałam przetestować (jak na razie czeka na swoją kolej)
*szampon kojący z Pharmaceris - pisałam już o nim na blogu. Jest fajny a włosy pięknie wyglądają i pachną po nim
*płyn micelarny z Garniera - kolejne opakowanie

Kolejne zakupy są pomieszaniem Natury, Rossmanna:
*szczotka TangleTeezer - kupiona w Douglasie kultowa szczotka, którą polubiłam od pierwszego użycia
*baza pod cienie Kobo - jeśli miałyście bazę z Hean, to tą też polubicie
*maszynki Wilkinsona - najlepsze
*krem sos z Nivelazione - kupiłam po dobrej opinii koleżanki. Jest bardzo fajny i polecam go każdemu
*żel do mycia twarzy Lirene - kolejne opakowanie
*szampon dla dzieci z BabyDream
*odżywka Garnier UltraDoux - już kiedyś miałam ją i uznałam, że kupię ją ponownie
*antyperspirant Nivea
*tusz Maybelline The Rocket Volume
*zabieg mikrodermabrazji z Marion - już o nim pisałam na blogu
*maseczka nawilżająca z DermoMask - kupiłam ją drugi raz, jest ok
*krem do rąk Evree - intensywnie nawilżający krem-ratunek dla suchych i popękanych dłoni. Jest dobry ale ja niestety za rzadko go używam
*żel z letniej edycji Isana o zapachu mango
*żel z mocznikiem Isany - pięknie pachnie i trochę nawilża skórę
*kupiłam jeszcze oliwkę dla kobiet w ciąży z BabyDream ale zapomniałam o niej robiąc zdjęcie

Jak widzicie, dawno tak nie poszalałam z zakupami kosmetycznymi. Jednak nie było wyjścia, większość kosmetyków po prostu mi się skończyła i musiałam uzupełnić zapasy ;) To by było na tyle dzisiaj. Pozdrawiam i do następnej notki :)

10 cze 2015

Garnier 3 w 1 - Płyn micelarny

Witam. W dzisiejszym poście opowiem o jednym z moich ulubieńców ostatniego roku. Ja uwielbiam płyn micelarny z L'oreal ale po tylu świetnych opiniach, musiałam wypróbować też płyn z Garnier.



Zacznę od opakowania. Jest proste ale mnie to nie przeszkadza. Według mnie oczywiście kojarzy się z Biodermą. Zamknięcie jest na klik. Nie chodzi za lekko ale nie też za mocno. Jeśli chodzi o porównanie z moim ulubieńcem z L'oreal, to Garnier ma przewagę w wielkości otworka. No nie jest za duża i dlatego, jakby jest wydajnieszy, ponieważ nie leci tego płynu aż tak dużo jak przy tamtym. Kosmetyk ma 400 ml pojemności i muszę powiedzieć, że jest dosyć wydajny. Płyn kosztuje 17/18 zł a na promocji możecie kupić go za 12/13/14 zł.

Jak widzicie, ja kupuję płyn przeznaczony dla cery wrażliwej. W tej chwili są jeszcze dwa rodzaje ale nie mam zamiaru nic zmieniać. Ja nie mam skóry wrażliwej, tylko mieszaną ale wolę używać do demakijażu czegoś delikatnego. Producent zapewnia, że jest to kosmetyk 3 w 1. Ma on usuwać makijaż, oczyszczać i koić. Ma formułę bezzapachową, choć ja tam coś czuję. Jest to świetny kosmetyk, który szybko i bezproblemowo usuwa cały makijaż. Myślę, że ciut gorzej radzi sobie z tuszami niż L'oreal ale nie ma problemu. Nie trzeba nic trzeć na siłę. Nie szczypie w oczy ani nie wywołuje efektu mgły. Nie zauważyłam też by w jakikolwiek sposób mnie uczulił.

Podsumowując - byłam bardzo ciekawa tego płynu micelarnego i nie zawiodłam się. Jest tak samo świetny jak mój ulubieniec z L'oreal. Super domywa cały makijaż bez żadnych problemów. Jest delikatny dla skóry. Można go dostać praktycznie wszędzie, nie jest zbyt drogi i jest wydajny. Ja jestem z niego bardzo zadowolona. Nie muszę chyba nikomu go polecać, bo to sprawa oczywista, że powinnyście go wypróbować ;)

A Wy jakie macie zdanie na jego temat? Piszcie. Pozdrawiam :)

3 cze 2015

Podsumowanie miesiąca - Maj

Witam Was po długiej przerwie. W maju trochę zwiedzałam, do tego było sporo zawirowań, więc nie było kiedy wrzucać notki. Wracam. Jestem już w Polsce i mam nadzieję, że mimo pracy dam radę prowadzić blog w miarę regularnie. Dziś pokażę Wam moje skromne zakupy z Holandii. Są to tylko trzy rzecz, więc od razu je pokażę.


*Mgiełka z Victocia's Secret. W Holandii dzień mamy wypadł bodajże 10 maja, więc w drogeriach były spore promocje. Ja nie chciałam szaleć ale jak zobaczyłam promocję na te mgiełki, to uznałam, że muszę ;) Jest duży wybór zapachów, ja po długich przemyśleniach w drugim podejściu kupiłam te o zapachu Love Spell, pachnącym kwiatem wiśni i brzoskwinią. Typowy letni i wakacyjny zapach. Mnie kojarzy się z oranżadą z dzieciństwa, Kaskadą (bardzo młode dziewczyny nie będą wiedziały o co chodzi ;p) Zapach takiej troszkę oranżady ale nie jakiś tandetny czy dziecięcy. Przeważa brzoskwinia. W promocji dałam za nią 9 euro a jej normalna cena to 20 euro, więc widzicie że żal było nie brać ;)

*Żel pod prysznic z Etosa - o zapachu limonki z kuleczkami jakiegoś olejku. Musiałam coś kupić pod prysznic a nie chciałam jakiegoś Dove czy czegoś, co mogę dostać w Polsce. Średnio byłam z niego zadowolona, ponieważ troszkę swędziała mnie skóra po nim. I zapach w sklepie wydawał się fajny a pod prysznicem był bardzo przeciętny. Ale robił to co miał robić i tyle. Był bardzo tani

*Ostatnią rzeczą jest pomadka z Burt's Bees. Była to czysta zachcianka, wiele dziewczyn z YT ją zachwalało, więc kupiłam. Nie wybrałam tej podstawowej wersji z mięta pieprzową, tylko z olejem z granatu. Jak na coś tak małego, to zapłaciłam sporo bo 4 euro ale jest fajna.

To by było na tyle. Powiem Wam szczerze, że nie wierzyłam, że będę ciut tęsknić za polskimi kosmetykami. Tam odwiedziłam dwie drogerie + w sklepach spożywczych są też kosmetyki i powiem, że nawet ciężko było mi kupić peeling do twarzy, bo jest niewielki wybór porównując do naszych sklepów. Żałuję, że będąc na weekend w Niemczech nie spotkałam DM ale mówi się trudno. To by było na tyle. Pozdrawiam :)

9 maj 2015

Hakuro H54

Witam. Jak widzicie po tytule, opowiem dziś o pędzlu. Tyle się o nim naczytałam, że oczywiście musiałam go mieć ;)



Zacznę od tego, że pędzel ten możemy używać do podkładu, pudru ale myślę, że nadał by się też do różu i bronzera. Ja używam go tylko do podkładu i nadaje się do tego świetnie. Dzięki niemu łatwo, szybko i ładnie rozprowadzimy podkład na twarzy. Pędzel ma miękkie włosie, dzięki czemu przyjemnie się go używa.

Jeśli chodzi o wygląd, to pędzel jest ładny. Nie jest przesadnie duży. Nie jest ciężki ale czuć go pewnie w dłoni, co dla mnie jest ok. Trzonek jest drewniany i lakierowany. Włosie nie jest za długie. Pod tym względem jest to raczej mały pędzel, oczywiście jeśli chodzi o te do podkładu. Włosie jest trójkolorowe. Oczywiście jest ono syntetyczne. Włoski są sprężyste i zbite.

Pędzel myje się świetnie i bezproblemowo. Włosie się domywa, nie zostają żadne przebarwienia. Schnie też szybko i praktycznie gdybym umyła go rano, to wieczorem już byłby suchy. Włosie nie rozczapirza się i utrzymuje swój kształt. Nie zauważyłam by gubił też włosków.

Pędzel nie jest przesadnie drogi. Na ladymakeup.pl dałam za niego 35,90. Mam go już jakiś czas. Może mój model nie jest przesadnie często używany ale jego stan jest praktycznie taki sam jak w dniu zakupu. Nie rozkleił się, nie odchodzi drewno, jak już mówiłam nie gubi włosia. Ja jestem na prawdę z niego zadowolona.

Podsumowując - nie żałuję kupna tego pędzla. Jest świetny. Bardzo ułatwia malowanie bez jakichkolwiek problemów. Jest dobrze zrobiony, trwały i cieszy oko ;p. Ja polecam :)

Macie ten pędzel? Też go tak lubicie jak ja? Piszcie. Pozdrawiam :)

6 maj 2015

Essence - Maximum definition - Volume mascara

Witam. W dzisiejszej notce opowiem trochę o tuszu do rzęs marki Essence. Kupiłam go ze względu na szczoteczkę. Ma ona kształt przypominającą te, które znajdziemy w tuszach Hean Modeling Maxxi Lash Flexi Mascara ( Klik) i MIYO Super Lash, 3 w 1 ( Klik ). Jak się sprawdziła?


Zacznę od opakowania. Maskara ta ma przyjemne i przyciągające wzrok opakowanie. Mnie się podoba. Kosztuje 18 zł, o ile się nie mylę jest to jedna z najdroższych maskar z tej szafy. Ma ona 8 ml pojemności.

Jak już pisałam, kupiłam ją ze względu na szczoteczkę. Miałam nadzieję na piękne rzęsy ale tak pięknie niestety nie jest. Zaraz po wytuszowaniu rzęs są ładnie wywinięte i podkreślone. Niestety ale rzęsy po jakimś czasie są oklapnięte. Do tego tusz przy dwóch warstwach daje bardzo naturalny i delikatny efekt. Jeśli utrzymywałby się ten efekt podkręcenia, to można by na to przymknąć oko ale takto mało co widać, że rzęsy są pomalowane. Mnie ten tusz zawiódł. Szczoteczka jest fajna i dosyć wygodnie się nią maluje i nie brudzi jakoś specjalnie. Jest to, tak jak widzicie na zdjęciu, szczoteczka sylikonowa. Nie nabiera się na nią za dużo tuszu co jest fajne. Konsystencja tuszy jest dosyć sucha, co mnie od razu zdziwiło. Nie miałam nigdy tego tuszu, więc nie wiedziałam czy trafił mi się stary egzemplarz czy po prostu on taki jest. Niestety ze względu na tą suchość po całym dniu znajdziemy pod okiem czarne kropeczki. Po użyciu tej maskary rzęsy są miękkie, można je łatwo rozczesać. Tusz nie skleja ale jeśli nawet zrobi to delikatnie, to łatwo jest to poprawić przy pomocy grzebyczka. Jeśli chodzi o jej kolor, to wybrałam oczywiście czarny (z resztą chyba jest to jedyna opcja). Niestety ale kolor jest taki sam jak efekt na rzęsach, delikatny. Ja mam czarne rzęsy i dla mnie jest to za delikatna czerń ;). I na koniec ostatni fakt. Jest to maskara dająca objętość. No niestety ale ja tego nie widzę. Faktycznie, jeśli dojedziemy do samej nasady rzęs, to daje to taką iluzję, że jest ich ciut więcej, tyle.

Podsumowując - Jestem zawiedziona tym tuszem. Mało go widać na moich rzęsach, szczególnie kiedy rzęsy oklapną jakąś chwilę po wytuszowaniu. A szkoda bo zaraz po pomalowaniu rzęsy są ładnie podkręcone i wyglądają na prawdę fajnie. Rzęsy są delikatne po wytuszowaniu i to przez to. Tusz nie skleja rzęs. Niestety troszkę się osypuje i daje delikatny kolor i efekt. Ma fajną, wygodną szczotkę, którą dobrze się maluje. Możliwe, że fanki ultradelikatnych rzęs lub będą z niego zadowolone. No ja jestem nią zawiedziona i nigdy jej już nie kupię. Raczej jej nie polecam.

Miałyście tą maskarę? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)

29 kwi 2015

Podsumowanie miesiąca - Kwiecień

Witam. Jak widzicie po tytule, pokażę dziś co kupiłam w mijającym miesiącu. Muszę Wam powiedzieć, że od 8 kwietnia jestem w Holandii. Z tego też powodu kupiłam kosmetyki potrzebne, bez zbędnych szaleństw. Szczerze, to trochę nie wiedziałam na co się zdecydować.


Jak widzicie nie jest tego dużo:
*szampon do włosów z Neutral - mimo, że kupiłam szampon to chciałam mieć jeszcze coś do mycia włosów, więc wybrałam ten. Liczyłam, że nie będę mieć z nim problemów, nie będzie wywoływał przede wszystkim tego okropnego swędzenia, jakie zawsze u mnie występuje. Użyłam go kilka razy i jak na razie mam bardzo mieszane uczucia. Chyba się nie polubimy z tą marką, ich antyperspirant też mi się nie sprawdził. Ale powiem Wam o nim więcej po skończeniu opakowania.

*serum nawilżające Dermedic - kiedy byłam w SuperPharm akurat była promocja na tę markę, więc się skusiłam

*Pharmaceris - lekkie krem głęboko nawilżający - dużo słyszałam dobrego na jego temat, więc się skusiłam. Tak jak w przypadku serum, trafiła się promocja, więc żal było nie brać ;p

*pasta do zębów Parodontax - mam problemy z dziąsłami, więc zawsze takie pasty bardziej lecznicze muszę mieć w szafce. Swoją drogą pomaga

*Eucerin - antyperspirant. Nie był to planowany zakup, mój facet wydał sporą sumę, więc Pani w kasie zaproponowała mu produkt w super cenie. Jest to podobno bardzo często wybierany produkt przez osoby z problemem z silnym poceniem. Jego normalna cena to 30 zł a przy tej promocji kosztował 9, więc skorzystałam ;)

*dwie rzeczy do paznokci, czyli pilniczek i taki marker do niwelowania ewentualnych niedociągnieć

*ostatnim kosmetykiem jest peeling czekoladowy z Ziaji, o którym już pisałam na blogu. Bardzo go lubię, szczególnie za zapach moich ulubionych cukierków z Werther's Original

Jako, że mam wszystko co mi potrzeba to nie chciałam rzucić się na kosmetyki, które tutaj mogę kupić. Jednak kupiłam dwie rzeczy:



*chusteczki do demakijażu z Essence - zakup zrobiony w Niemczech. Spędziłam weekend u rodziny mego faceta. Nie chciałam tachać ze sobą całego płynu micelarnego z Garniera, więc uznałam, że coś takiego poręcznego się przyda. Nie było za dużego wyboru, więc skusiłam się na te. Nie jestem z nich jakoś zadowolona. Przede wszystkim szczypią w oczy, czego nie lubię

*nie brałam ze sobą żadnego peelingu, więc wybrałam taki najtańszy. Raz już go użyłam i daje radę

To całe moje zakupy. Standardowo nie jest tego dużo. Dajcie znać czy ten krem i serum się u Was sprawdziło, jeśli oczywiście używałyście tych kosmetyków.

Mam do Was też pytanie/prośbę. Jeśli mieszkałyście lub mieszkacie w Holandii, to podpowiedzcie mi co fajnego można tu kupić. Możecie podać markę lub konkretny produkt. Ja mam na liście mgiełkę z Victoria's secret, którą kupię chyba jutro bo jest na promocji. Widziałam też żele pod prysznic, które widziałam na kanałach dziewczyn mieszkających w Anglii. Może na razie nie potrzebuję niczego ale jestem ciekawa. Wiadomo, że czasem lepiej kupić coś z polecenia ;)

To by było na tyle na dziś. Pozdrawiam i zapraszam do następnej notki :)

25 kwi 2015

Pharmaceris - Specjalistyczny szampon kojący do skóry wrażliwej

Witam. Dziś opowiem Wam o szamponie do włosów z Pharmaceris. Ja mam problem ze skórą na głowie po pewnej historii z szamponem nawilżającym z Herbal Essences, który zrobił mi bardzo dużą krzywdę. Mimo, że jest dużo lepiej, to czasem mam dosyć tego. Dlatego też postanowiłam wypróbować właśnie ten szampon. Jak się sprawdził?



Pierwsze co rzuca się w oczy, to mleczny kolor. Ma przepiękny zapach, który utrzymuje się na włosach praktycznie do kolejnego mycia (ja myję co drugi dzień włosy). Kiedy spięłam włosy zaraz po wysuszeniu i wieczorem je rozpuszczałam, to wręcz buchał ten zapach w włosów. Mnie się to podobało. Nie jest to męczący zapach ale zdaję sobie sprawę, że niektórym może on przeszkadzać, ponieważ czuć go konkretnie. Szampon ma rzadką, konsystencję. Trzeba z nim uważać, ponieważ lubi przelewać się przez palce. Produkt bardzo dobrze się pieni. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej piany po szamponie bardziej leczniczym ale jest to jak najbardziej na plus. Szampon dobrze myje włosy. Są one po nim ładne, lśniące i wyglądają na zdrowe. Nie plącze włosów, nie ma problemu z ich rozczesywaniem po umyciu.

Jeśli chodzi o jego właściwości, to jestem trochę zawiedziona. Kupiłam go z nadzieją, że pomoże mi. Mnie przy większości szamponów po jakimś czasie swędzi skóra głowy. W czasie kiedy go kupiłam znów to się nasiliło. Szampon zmniejsza to uczucie ale go nie eliminuje. Z początku używałam go za każdym razem ale potem myłam nim włosy co któreś mycie na zmianę z czymś innym. Sprawdza się ta metoda. Choć liczyłam na to, że będzie bardziej pomocny. Jako zwykły szampon jest dobry ale nawet przy nim wystąpiło swędzenie. Szkoda by mi było wydawać ponad 20 zł a nawet ponad 30 na szampon do codziennej pielęgnacji. Jako dodatek do innego szamponu jak najbardziej.

Szampon zamknięta jest w opakowanie z przezroczystego plastiku. Jest to duży plus, ponieważ możemy kontrolować stan zużycia kosmetyku. Zamykaniem jest zatrzask, który chodzi nie za lekko i nie za topornie. Sam na pewno się nie otworzy w walizce. Ma standardową pojemność 250 ml. Ja kupiłam go w aptece za 24 zł. Kupicie go też w SuperPharm.

Podsumowując - mam mieszane uczucia co do tego kosmetyku. Z jednej strony zawiódł mnie trochę pod względem tego co obiecuje producent. Fakt, szampon jest pomocny i koi ale nie niweluje mojego problemu. Z drugiej jednak strony włosy są po nim piękne. Dobrze oczyszcza, włosy wyglądają ładnie i do tego ten zapach. Mogłabym kupować go tylko ze względu na zapach. I jeśli kosztowałby mniej, to tak bym robiła. Czy go polecam? Mimo wszystko tak. Jeśli macie problemy ze skórą na głowie, to spróbujcie. Tylko radzę go poszukać w aptekach, na pewno będzie taniej niż w SuperPharm czy na stronie internetowej z ich kosmetykami. Polecam :)

Miałyście ten szampon? Jakie macie zdanie na jego temat? A może macie jakiś szampon do wrażliwej skóry głowy, który działa dobrze. Chętnie wypróbuje coś z Waszego polecania. Piszcie koniecznie. Pozdrawiam :)

21 kwi 2015

Neutral - Antyperspirant w kulce

Witam. Jak widzicie dzisiaj opowiem o antyalergicznym antyperspirancie. Ja generalnie nie mam problemu z wrażliwą skórą (oprócz skóry głowy) ani z alergiami na kosmetyki. Jednak po filmiku Agnieszki z kanału Nissiax83, która opowiadała o kosmetykach z Neutral uznałam, że chętnie coś od nich wypróbuję. Traf padł na antyperspirant. Mam niestety problem z potliwością i na co dzień używam już od ponad chyba ok dwóch lat Nivea Stress protect, który jest dobry ale po dłuższym stosowaniu przesusza skórę. Z tego też powodu chciałam czegoś, czego będę używać w domu. Chciałam coś bardzo delikatnego i czegoś, co nie będzie maltretował mojej skóry pod pachami. Jakie jest moje zdanie na temat tego kosmetyku po dłuższym stosowaniu?



Zacznę od tego, że marka Neutral jest stworzona z myślą o alergikach i osób ze skórą bardzo wrażliwą. Wszystkie produkty nie posiadają w swoim składzie parabenów, barwników i zapachu, czyli czynników, które mogą uczulać i podrażniać. Myślę, że to świetny pomysł, by wejść z tego typu produktami do drogerii. Na plus jest też fakt, że nie są one przesadnie drogie a wręcz mają taką samą cenę jak inne tego typu rzeczy. Ja nie należę do tej grupy ludzi z alergiami ale nie zmienia to faktu, że musiałam coś z Neutral wypróbować ;)

Antyperspirant zamknięty jest w proste opakowanie, takie neutralne. Kosmetyk jest w formie kulki, czyli formy którą ostatnio najbardziej lubię. Niestety muszę powiedzieć, że kulka chodzi czasem dosyć topornie. Wręcz czasem mam wrażenie, że wcale nie kręci. Jest to minus i to spory. Opakowanie odkręca i zakręca się na klik i chodzi dobrze. Antyperspirant ma 50 ml pojemności. Jest wydajny. Kosztuje 14,49, w promocji można go dostać za 10/11 zł. Można go dostać z tego co wiem tylko w Rossmannie.


Kosmetyk ten nie ma zapachu, tak jak zapewnia producent. Jest to plus, ponieważ nie koliduje z perfumami. Stosuję go od jakiegoś czasu praktycznie codziennie, kiedy jestem w domu. Ja już kiedyś przy okazji recenzji innych antypersirantów pisałam, że mam problem z potliwością. Niestety z tego też powodu mam duży problem z wyborem dobrego kosmetyku. Z etykiety czytamy w sumie niewiele możemy się dowiedzieć. Jednak pod spodem naklejki czytamy, że produkt ma nas chronić 24h, jest przebadany dermatologicznie, bez alkoholu i coś jeszcze czego nie rozumiem ;p. Ale skupmy się na tych 24 godzinach. No niestety ale to nie jest prawda. W moim przypadku czasem zdarza się, że w ciągu pierwszych 20 minut pojawiają się mokre plamy pod pachami. Najdłużej antyperspirant wytrzymał 3/4 godziny. No na mnie ten kosmetyk nie działa. Nie hamuje nieprzyjemnego zapachu, szybko występują plamy, no masakra. Jak już pisałam ja używam go w domu, gdzie w każdej chwili mogę iść po tych 3 godzinach się odświeżyć. Używałam go też przy ćwiczeniach i wtedy jest ok ale wiadomo, że zaraz po idę pod prysznic. Niestety ale nie wyobrażam sobie używania tego produktu poza domem. Byłabym na pewno w dużym stresie. Na mnie on nie działa, jest zbyt słaby a szkoda. Faktycznie nie wywołuje podrażnień, uczuleń i przesuszenia i to jest na duży plus.

Podsumowując - chciałam czegoś delikatnego ale niestety na mnie on nie działa. Wszystkie obietnice producenta są spełnione. Ani nie pachnie, jest delikatny, nie wywołuje podrażnień ani przesuszenia. Niestety w moim przypadku się nie sprawdza. Jest zdecydowanie za słaby w działaniu. Szkoda, ponieważ miałam duże nadzieję co do niego. Jeśli macie małą potliwość, to mogę Wam go polecić. W innym razie raczej go sobie odpuśćcie.

Miałyście już ten kosmetyk? Jak się u Was sprawdza? Piszcie. Pozdrawiam :)

16 kwi 2015

Dove - Figa i kwiat pomarańczy

Witam. W dzisiejszym poście opowiem o żelu pod prysznic marki Dove. Bez zbędnych wstępów przechodzę do rzeczy.

 


Żel ma przyjemny zapach, który zostaje na ciele przez jakiś czas. Nie jest męczący. Ma on taki biały, mleczny kolor. Żel dobrze się pieni, wystarczy odrobina by uzyskać dużą pianę. Konsystencja jest kremowa, nie wodnista. Nie zauważyłam by kosmetyk ten wysuszył moją skórę. Oczywiście o nawilżeniu też nie ma mowy. Skora jest miękka i delikatna ale nie nawilżona.

Żel zamknięty jest w proste opakowanie ale miłe dla oka. Jest wykonane z dosyć miękkiego plastiku. Zamknięciem jest zatrzask, który chodzi raczej ciężko i lepiej nie otwierać ich samymi paznokciami. Choć oczywiście nie trzeba być siłaczem by go otworzyć. Żel ma 500 ml pojemności, jest raczej wydajny. Ja dałam za niego jakieś 9 zł w promocji. Można dostać go wszędzie.

Podsumowanie - jest to bardzo fajny produkt pod prysznic. Ładnie pachnie, dobrze się pieni i ogólnie przyjemnie się go używało. Jest łatwo dostępny i nie drogi. Ja polecam.

Używałyście tego żelu? Jakie macie zdanie na jego temat? Piszcie. Pozdrawiam :)

13 kwi 2015

Alterra - Rumiankowa pomadka do ust

Witam. Jak widzicie po tytule, opowiem dziś o trochę już kultowej pomadce Alterry. Swego czasu wszędzie można było o niej poczytać i posłuchać. Musiałam ją przetestować. Co najlepsze, prawie za każdym razem kiedy chciałam ją kupić, jej nie było. W czasie, kiedy jest na promocji, jej najzwyczajniej w świecie nie da się dostać. Moją pomadkę mam już dłuższy czas i teraz kiedy ją kończę czas najwyższy by o niej napisać.



Zacznę od tego, że pomadkę kupiłam po recenzji Agnieszki nissiax83. Oczywiście wcześniej też czytałam dobre opinie na jej temat ale ona skusiła mnie do tego, by użyć jej do brwi i rzęs. Długo leżała w opakowaniu i czekała na to bym zaczęła ją używać. Kiedy w końcu ją miałam, to używałam jej tylko do brwi. Niestety po jakiś 2 miesiącach przestałam i wtedy pomadka służyła mi do ust. Czy pomogła moim brwiom, to nie mogę powiedzieć po tak krótkim czasie. Jednak do moich ust z tendencją do przesuszania jest dosyć średnia. Na pewno na sezon zimny się nie nadaje. Nie dawała mi długotrwałego efektu nawilżania/natłuszczania. Jednak używałam ją samą, jak i pod szminki. Czasem mam problem z tymi pomadkami do ust taki, że wywołują u mnie opryszczkę. Tutaj kilka razy zdarzyło się to ale zauważyłam, że po bardzo częstym używaniu. Jednak wybaczam jej takie małe wpadki ;p

Pomadka ma żółty kolor i tłustą konsystencję. Ma też trochę specyficzny zapach ale wiadomo, że jest to pomadka rumiankowa i dobrze, że pachnie naturalnie. Jest w postaci wysuwanego sztyftu. Opakowanie jest proste ale jak wiecie, ja niezbyt przywiązuje uwagę do wyglądu opakowań. Skuwka opakowania chodzi dobrze, tzn nie za lekko, dzięki czemu wiem, że nie otworzy mi się w kieszonce czy torbie. Co jest bardzo denerwujące w nim, to fakt, że podczas malowania ust sztyft się wkręca. Bardzo mnie to denerwuje. Ma ona 4,8g i kosztuje 5 zł. Dostaniecie ją oczywiście w Rossmannie.

Podsuwmowując - pomadka jest dobra. Nie robi szału z moimi ustami ale utrzymuje je w dosyć dobrym stanie. Jest tania i (teoretycznie) łatwo dostępna. Ja na pewno kupię ją ponownie by używać jej do rzęs i brwi, do ust niekoniecznie. Myślę, że mogę polecić.

Macie/miałyście tą pomadkę? Jakie macie zdanie na jej temat? Może stosowałyście ją do rzęs czy brwi? Jak się sprawdziła pod tym kontem? Piszcie. Pozdrawiam :)