2 gru 2013

Soraya - Maseczka drożdżowa

Witam. Mam nadzieję, że wiecie że dziś Dzień Darmowej Przesyłki? Ja w sumie teraz skończyłam przeglądać strony i złożyłam zamówienie w trzech sklepach. W tamtym roku miałam na coś ochotę ale wyszło jak wyszło, po prostu sobie odpuściłam. Teraz troszkę zaszalałam, ale tak w granicach rozsądku. Z rzeczy kosmetycznych zamówiłam tylko pędzle. I to są ostatnie planowane zakupy w tym roku, nic więcej nie kupuje (no pewnie jeszcze mi przyjdzie kupić antyperspirant ale to się nie liczy ;p). Jeśli dopiero ode mnie się dowiedziałyście o dzisiejszej akcji to macie jeszcze czas na zamówienie (akcja kończy się ona o 23;59).

W dzisiejszym poście opowiem o maseczce silnie oczyszczającej marki Soraya. Producent dużo obiecuje, same zobaczycie na zdjęciu. Byłam bardzo ciekawa jej działania, więc skusiłam się. Jak się sprawdziła?

 

Zacznę od tego co rzuca się najbardziej w oczy. Saszetka ma ciemno granatowy kolor. Mamy tu maseczkę podzieloną na dwie części. Niestety nie powiem ile mają pojemności bo zapomniałam zapisać a na zdjęciu to ucięłam.

Maseczka ma kremową konsystencję koloru delikatnie bezowego. Dobrze się ją rozprowadza po twarzy. Ma specyficzny zapach. Za pierwszym razem wydawało mi się, że jest mało wyczuwalny. Jednak, gdy im dłużej była ona na mojej skórze tym coraz bardziej go czułam. Nie powiem, przeszkadzał mi. Za drugim razem od razu było go czuć. Dla mnie pachnie to tak jak szampony koloryzujące z Pallete. Taki specyficzny, chemiczny zapach. Na pewno niektórzy w tym momencie sobie ją odpuszczą. Drugim razem aż tak mi on nie przeszkadzał, jak przy pierwszej próbie.

Oczywiście przed położeniem jej na skórę zrobiłam peeling. Podczas trzymania maseczki na twarzy czułam chłód i szczypanie. Szczególnie szczypało mnie koło nosa, ust i na policzkach. Nie jest to tak mocne uczucie, że nie da się wytrzymać. Czuć to ale tragedii nie ma. Maseczka nie zasycha na skórze ale się bardziej wchłania. Skóra po maseczce jest jaśniejsza i oczyszczona. Na drugi dzień nic mi nie wyskoczyło co jest na plus. Jeśli chodzi o jej zmywanie to ja jak wiecie używam do tego celu gąbki z Calypso. Dzięki niej dosyć szybko się jej pozbyłam. Podczas zmywania zauważyłam, że maseczka jest taka tłustawa co jest trochę dziwne. Może tez z tego powodu nie czułam, by moja skóra była jakaś wysuszona czy ściągnięta.

Podsumowując - ja jestem z tej maseczki zadowolona. Dobrze oczyszcza naszą skórę. Jej minusami są zapach i efekt szczypania, który wywołuje. Mimo to ja ją polubiłam i myślę, że jeszcze nie raz ją kupię. Polecam :)

A Wy używałyście tej maski? Jak się u Was sprawdziła? Piszcie. Pozdrawiam :)

6 komentarzy:

  1. Nie miałam jej choć sporo dobrego czytałam i wydaje się godna uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie miałam jej jeszcze moze kiedys wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobra , skuteczna maseczka. Mam wrażenie, że moja tłusta cera mniej się świeci. Używam jej od dawna i krostek i wyprysków mam zdecydowanie mniej. A więc jest antybakteryjna z całą pewnością. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też bardzo ją lubię :) Zapach mi jakoś szczególnie nie przeszkadza, bo to przecież nie o aromaty tu chodzi, tylko porządną pielęgnację kłopotliwej cery :) A używałaś może jakiś innych kosmetyków z tej serii? Bo ja mam jeszcze żel do twarzy i tonik i są świeeeeeetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Sorayi mam jeszcze tylko peeling do twarzy, więc nie wiem które kosmetyki tej marki są dobre.

      Usuń