28 lut 2013

MIYO - Super Lash, tusz do rzęs 3 w 1


Witam. Dzisiejszy post dotyczyć będzie tuszu, który co prawda dawno mi się skończył ale jeszcze Wam o  nim nie pisałam.





Kupiłam ten tusz po dobrej recenzji na jednym blogu. Nie liczyłam, że uda mi się go znaleźć u siebie w  mieście ale kosmetyki MIYO są na szczęście do kupienia w małej drogerii niedaleko mojego domu. Miałam  nadzieję, że będę z niego bardzo zadowolona ale niestety.

Tusz ma miłe dla oka opakowanie w fajny biało-fioletowe wzór, niby koronka. Ma długą, silikonową  szczoteczkę, taką samą jak w tuszu z Hean do której trzeba się przyzwyczaić. Jest dość długa, dlatego na  początku się bałam że nie będę umiała się nie malować i za każdym razem będę cała ubrudzona. W moim  egzemplarzu brakowało kilku tych powiedzmy gumowych włosków ale to nie był aż taki minus. Tusz ciut  wydłuża i podkręca rzęsy, trzeba uważać by ich nie sklejać. Dość długo zasycha na rzęsach, np. po  pomalowaniu starałam się nie mrugać za bardzo, ponieważ miałam go poodbijanego na górnej powiekach.  Można się nim wybrudzić, szczególnie przy dolnych rzęsach. W przypadku tuszu z Hean nie miałam takiego  problemu choć szczotka jest taka sama.Możliwe, że to konsystencja jest inna, w MIYO jest bardziej  rzadka.

Jeśli chodzi o trwałość to muszę przyznać, że na szczęście po całym dniu nic się nie osypuje i nie ma  efektu pandy. Niestety zauważyłam, że tusz wywołuje u mnie swędzenie, co jest wkurzające. Widocznie coś  mnie w nim uczula.

Tusz ma pojemność 10 ml i kosztował mnie niecałe 10 zł. Starczył mi na jakieś 2 miesiące. Jak widzicie,  dość szybko się skończył, po tych 2 miesiącach nie nadawał się do malowania. Był suchy i nie dało się  nim umalować rzęs. Niestety nie mam zdjęcia jak tusz wygląda na rzęsach, mój aparat nie nadaje się do takich zdjęć ;/.

Podsumowując - kupiłam go będąc przekonana, że świetnie się u mnie sprawdzi ale niestety. Tusz nie robi  nic specjalnego z moimi rzęsami, później tylko je sklejał i wkurzał. Kosztuje grosze, więc nie byłam  rozczarowana, że wydałam na niego dużą kasę a on był do bani. Jeśli myślicie o kupnie tej maskary to ja  polecam najpierw przetestowanie tuszu z Hean, który jest o niebo lepszy. Ogólnie raczej nie polecam.

A Wy miałyście już ten tusz? Jakie macie na jego temat zdanie? Czy tylko ja go nie lubię? Napiszcie  koniecznie. Pozdrawiam :)

26 lut 2013

Garnier 72h


Witam. Dzisiaj jak widzicie będzie o antyperspirancie z Garniera. Już kilka razy zabierałam się za opisywanie tego produktu ale dopiero teraz udało mi się napisać całą notkę ;p.



Ja Garnier Minerals używałam od samego początku, gdy tylko pojawił się w sklepach. Pierwszy był oczywiście ten 24h (taki w białych opakowaniach z odkrywanym korkiem), który był ok ale nie byłam aż tak z niego zadowolona. Jak wyszła druga wersja 48h (chodzi mi o tą wersję bez okrywanego korka) to oczywiście musiałam ją mieć. Stosowałam go chyba z 2 lata i byłam przez większość czasu zadowolona. Nie wiem czy oni coś w nim zmienili, ponieważ pod koniec już nie był taki świetny dla mnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja skóra już się do niego przyzwyczaiła, więc nie działał już tak dobrze jak na początku. Dlatego też byłam zadowolona faktem, ze Garnier wyprodukował wersję 72h, której nie mogłam sobie odpuścić. No z tym produktem się nie zaprzyjaźniłam a szkoda bo dobrze się zapowiadało.

Preparat ten przyjemnie pachnie. Jest to zapach dość intensywny i gdy go używałam to gryzł się z perfumami, co jest trochę na minus. Daje on poczucie komfortu. Zużyłam dwie sztuki i niestety więcej go nie kupię. Używałam go w lecie podczas  upałów. Ja w pracy musiałam nosić fartuch. Po całym dniu czułam się świeżo i na szczęście nie miałam przepoconego ani fartucha, ani bluzki. Tak samo było poza pracą. Jednak po pewnym czasie zauważyłam, że gdy mam bluzkę z rękawkiem to niby nie była spocona ale w materiał dosłownie jakby wgryzł się zapach potu. Piszę, ze się wgryzł ponieważ nawet po praniu nie chciał ten brzydki zapach zejść. Wiecie dla mnie to trochę dziwne, niby działa świetnie a tu takie coś. Zauważyłam też minimalne żółte plamy na białej bluzce. Akurat może nie jestem w 100% pewna czy to od niego ale nie mam innego wyjaśnienia od czego to może być. Opakowanie jest przyjemne dla oka.

Podsumowując - ja początkowo byłam zachwycona ale nie dopierające się ubrania pod pachami mnie zniechęcają od tego antyperspirantu. Niestety ale ja nie kupię go ponownie. Nie będę pisać czy polecam czy nie bo może tylko ja z nim mam.

Dajcie znać czy miałyście już go i jak się u Was sprawował. Pozdrawiam :)

23 lut 2013

Ultra delikatny mani ;)

Witam. Czy u Was też jest taka pogoda? Sypie śnieg, który jest dość mokry i przez to ciężko się chodzi, ponieważ jest ciapa?? Nie wspomnę oczywiście o tym, że chodniki praktycznie nigdzie nie są odśnieżone. Do tego ten wiatr. Masakra. Już mnie męczy ta zima. Ale dosyć tego narzekania. W dzisiejszej notce pokażę paznokcie, które nosiłam ostatnio. Nie jest to coś nad zwyczajnego ale uznałam, że i tak je pokażę.




Nosiłam je 5 dni i właśnie 5 dnia zrobiłem te zdjęcia. Nie ma odprysków na końcówkach bo tak 2 dnia trochę musiałam skrócić paznokcie. Widzicie, szału nie ma ale mnie się dobrze w nich chodziło ;p.

Ostatnio coś zaniedbałam bloga. Muszę Wam powiedzieć, że mam do nadrobienia zaległości 3 dni jeśli chodzi o Wasze blogi. Także jak już na dziś kończę i zabieram się za lekturę ;). Pozdrawiam :)

19 lut 2013

Bell

Witam.  Dzisiaj napiszę o lakierze z Bell, który kupiłam razem z tym pomarańczem w Biedronce.


Jak widzicie jest to klasyczny, ciemny odcień czerwieni, takie bordo. Kolor jest bardzo ładny i elegancki. Niestety nie powiem Wam jaki ma numer, ponieważ wyrzuciłam kartonik a na buteleczce nie pisze. Lakier ma dobrą konsystencję, która nie jest za rzadka, ani za gęsta. Dobrze się rozprowadza, bez problemowo maluje się nim paznokcie. Praktycznie można byłoby zostawić go przy jednej grubszej warstwie ale przy dwóch widać idealny kolor, jak w buteleczce. Schnie niby szybko ale trzeba uważać by sobie go nie poodgniatać, nawet jakiś czas po pomalowaniu.

Jeśli chodzi o trwałość to za pierwszym razem nosiłam go 3 dni bez topa. Po tym czasie miałam trochę starte końcówki, nie było tragedii. Za drugim razem przy tym zdobieniu nosiłam go 6 dni ale już oczywiście użyłam to coatu. Miałam tak samo jak za pierwszym razem trochę starte końcówki, szczególnie po bokach na niektórych palcach.

Lakier ma fajne opakowanie, jak dla mnie ładniejsze od tych KLIK. Pędzelek jest też lepszy niż w wymienionych wcześniej Bellach. Ma pojemność 10 g/r i kosztował mnie jakoś 5/6 zł w Biedronce.

Podsumowując - jest to bardzo fajny lakier. Ma piękny, klasyczny kolor, dobrze się nim maluje a jego trwałość jest ok. Ja jestem z tego lakieru zadowolona i mogę go Wam polecić.

Reszta zdjęć (ja nie wiem czemu wcześniej tego nie dodałam, dobra jestem ;p):








A tak z innej beczki. Dziś jak wstałam i odsłoniłam okno to moim oczom ukazał się śnieg. Nie wiem jak Wy ale ja wolałabym by ta pogoda się określiła czy ma być zima czy już wiosna ;p. Ja mimo, że przekonałam się do zimy to chciałabym już ciepełko. Mogłabym zacząć chodzić na spacery, za którymi nie powiem, ciut tęsknię zimą. Zobaczymy jak ten kolejny atak śniegu się utrzyma, bo podobno ma znów być mroźno i śnieżnie. Wczoraj zaczęłam drugi tydzień z Ewą. Pół godziny temu skończyłam mój 6 Skalpel. Nie miałam jakoś siły robić niektórych ćwiczeń ale zmusiłam się chociaż na połowę powtórzeń. Jak na razie jestem zadowolona, (jeśli można się cieszyć z wyciskania z siebie potu ;p) że nadal mam ochotę na więcej. Myślę, że napiszę notkę o tym wszystkim po miesiącu ćwiczeń. Jeśli macie jakieś pytania na ten temat to piszcie w komentarzach, odpowiedź znajdzie się w tej notce. Mam nadzieję, że nadal będę ćwiczyć i nie poddam się ;).

Dajcie znać jak Wam się podoba. Jeśli używałyście go to napiszcie co o nim sądzicie. Pozdrawiam :)

16 lut 2013

Bielenda - Ogórek i limonka - maseczka głęboko oczyszczająca


Witam. W dzisiejszym poście będzie trochę o maseczce z Bielendy. Składa się ona z dwóch części. Dziś opowiem o tej z maseczką głęboko oczyszczającą.





Maseczka ma jasno zielony kolor. Ma bardzo ładny zapach, przeważa w nim limonka. Miałam kiedyś, jeszcze jak byłam nastolatką jakąś wodę toaletową lub dezodorant o podobnym zapachu. Ma ona dość rzadką konsystencję z delikatnymi grudkami. Dobrze się ją rozsmarowuje na skórze. Można powiedzieć, że zasycha w średnim tempie nie tworząc suchej skorupy. Podczas, gdy miałam ją na twarzy czułam delikatne smyranie/mrowienie na brodzie, w koło i na nosie. W krótkim czasie po zmyciu w tych miejscach zaczęły wyskakiwać mi małe czerwone krostki. Na szczęście rano nie było po nich śladu (maseczkę robiłam przed położeniem się do łóżka). Ja jak wiecie do zmywania używam tych gąbek, więc poszło bez problemowo. Skóra po była dość dobrze oczyszczona i jaśniejsza.

Maseczka ma 5 g. Bez problemu starcza na pokrycie całej twarzy i szyi. Nie pamiętam ile za nią dałam ale nie była droga.

Podsumowując- jest to dość dobra maseczka ale ja jej raczej nie kupię ponownie, ponieważ zachodzi u mnie reakcja alergiczna i wyskakują mi po niej czerwone krostki koło nosa i na brodzie. Szkoda bo ładnie pachnie i przyjemnie się jej używało.

A tak z innej beczki. Jak byłam w czwartek w Biedronce to zauważyłam, że znów dostępne są krem i serum do dłoni z BeBeauty (pisałam o nich TU i TU). Nie wiem jak u Was ale u mnie ostatnio widziałam je latem. Mam nadzieję, że zostaną na dłużej bo są świetne. Jeśli nie miałyście okazji ich przetestować to możecie to nadrobić ;p.

Dajcie znać czy używałyście już tej maseczki. Jeśli tak to napiszcie co o niej sądzicie. Pozdrawiam :)

13 lut 2013

Kolastyna - żel do mycia twarzy


Witam. Dziś jak widzicie po tytule będzie produkt do mycia twarzy.Kupiłam go zachęcona dobrymi opiniami innych blogerek. Co o nim sądzę?






Żel ma ładny, przyjemny zapach. Ma wodnitą konsystencję. Jak dla mnie był to na początku mały minus, ponieważ musiałam uważać by go nie wylać. Myślałam, że bardzo szybko się skończy ale miałam go tak normalnie. Nie trzeba dawać go dużo, wystarczy odrobina do umycia całej twarzy. Żel prawie wcale się nie pieni, a jeśli już to jest to minimalne spienienie. Niestety zauważyłam, że trochę przesusza moją skórę. Możliwe, że jest to spowodowane SLS na drugim miejscu w składzie? Nie wiem ja się na tym nie znam, tak tylko podejrzewam.

Żel zamknięty jest w standardową plastikową tubę z zatrzaskiem. Nie musimy bać się, ze sam się otworzy, nie ma problemu przy otwieraniu ale sam nie da rady się otworzyć. Plastik jest miękki i łatwo go naciskać. Opakowanie jest przyjemne dla oka, dość ładne i co najważniejsze przezroczyste co ułatwia nam kontrolę nad tym ile już zużyliśmy produktu. Żel ma pojemność 150 ml i kosztował mnie chyba 9 zł w promocji. Mimo konsystecji jest wydajny i starczył mi na długo.

Podsumowując - ja jestem z tego produktu zadowolona. Ma bardzo ładny zapach i dobrze oczyszcza skórę. Jednak mimo to nie kupię go ponownie ze względu na delikatne przesuszanie. Ogólnie polecam.

Dajcie znać czy używałyście tego kosmetyku. Jeśli tak to napiszcie jakie macie na jego temat zdanie. Pozdrawiam :)

11 lut 2013

Przeżyłam ;p

Witam. Pisze ten post by się pochwalić, że przed chwilą udało mi się wytrwać cały trening z Ewą Chodakowską. To był mój pierwszy raz ze Skalpelem, nie było łatwo ale zrobiłam go. Co prawda nie przy wszystkich ćwiczeniach wytrwałam drugie powtórzenie i jeszcze na pewno moje wykonanie ich jest dalekie od ideału ale jestem z siebie dumna. Jak wiadomo, najtrudniej zacząć a ja mam ten krok już za sobą. Muszę tylko zrobić dłuższą rozgrzewkę przed, bo czułam że moje mięśnie nie są za bardzo rozgrzane ale widziałam gdzieś fajny filmik i po prostu będę go sobie puszczać przez Ewą ;p. Ciężko mi było ustabilizować ćwiczenie z wdechem, wydechem i jeszcze napinaniem mięśni, nieźle się zasapałam ale wiadomo, nie wszystko na raz. Z czasem dojdę do wprawy. Wiecie na początku byłam przekonana, że padnę przed końcem ale jak się wciągnęłam to wręcz byłam zaskoczona jak Ewa mówi, że jest dumna że wytrwałam z nią do końca. Jakoś tak zleciało i nie było aż tak źle. To daje mi też motywacje, by ćwiczyć dalej. Chcę mieć świetną sylwetkę do lata i wiem że mi się uda jeśli tylko sobie nie odpuszczę. Dodatkowo mam w planach zrobienie tatuażu na urodziny, więc chce by te ciało było inne. Mam zamiar się mierzyć co tydzień (słyszałam, że na wadze aż tak dużo nie widać różnicy) i na pewno napiszę Wam o tym jak mi idzie. Zrobiłam przed ćwiczeniami zdjęcia mojego brzucha i nóg ale nie wiem, pewnie jeszcze raz muszę je zrobić z pomocą kogoś by dobrze było widać różnice. Trochę boję się zakwasów, które jutro na bank będę ;p. Mam zamiar ćwiczyć co 2 dzień ale zobaczymy jak to będzie. Trzymajcie za mnie kciuki bym wytrwała. Może któraś z Was dołączy do mnie? Dajcie znać czy macie jakieś fajne swoje ulubione filmiki na YT z ćwiczeniami. Jeśli tak to dajcie linka. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

10 lut 2013

Link do drugiego bloga

Witam. Dzisiaj niedziela, więc czas relaksu przed kolejnym tygodniem pracy. Ja lubię w ten dzień sobie poleniuchować przy jakimś filmie. Dlatego też dziś zapraszam na mój drugi blog, gdzie polecam dobry polski film. Jest to "Sala Samobójców", który bardzo lubię. Jeśli jesteście ciekawe to zapraszam TU. Aby Was zachęcić to dodaje zwiastun


To by było dziś na tyle. Jeśli oglądałyście to zapraszam na drugi blog, by wyrazić tam swoją opinię. Pozdrawiam :)

8 lut 2013

Śnieżny mani :)

Witam. Dzisiaj pokażę Wam zdobienie, które zmalowałam godzinę temu. Taki pomysł miałam już od jakiegoś czasu w głowie ale jakoś tak wyszło, że dopiero teraz go zrealizowałam. Zainspirował mnie do niego podobne mani, które widziałam na stronie stylowi.pl, ale ja zrobiłam je ciut inaczej. Oto ono:





Podstawa to MIYO o numerze 63 Inkberry. Mnie się podoba i zadowolona jestem z tego, że w końcu w tej sposób pomalowałam paznokcie. Wczoraj spadł śnieg, więc tematycznie pasuje ;p.

Dajcie znać jak Wam się podoba? To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

6 lut 2013

Trochę inaczej niż zwykle ;)

Witam. Dziś będzie post niekosmetyczny, taki po prostu. Byłam dzisiaj kupić sobie srebrne kolczyki, małe kuleczki, ponieważ zgubiłam jeden z pary w nowym roku ;p. A że mam sporo dziurek w uszach, łącznie 7 sztuk ;p (5 w lewym i 2 w prawym), to uznałam że muszę mieć takie same. Kupiłam ale kurde niby są wielkością takie same, jednak jak patrzę z boku to są takiej wielkości jak kulki ciut większe, które też mam. No trochę dziwne ale nie żałuję, że kupiłam ;p. Przy okazji naszła mnie ochota na wyczyszczenie całej mojej biżuterii srebrnej. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wywaliłam wszystko (no prawie wszystko bo zostały z 2 pary kolczyków i 3 pierścionki) do pudełka i wzięłam się za robotę.



Ja czyszczę srebro specjalną szmatką (przy tym założyłam rękawiczki lateksowe). Potem wrzucam wszystko na chwilę do miski z wodą, kładę na ręcznik papierowy by wyschło a na koniec czyszczę kolczyki (tzn. bigle i sztyfty, czyli części które wkładamy do ucha) spirytusem. I gotowe ;).  Kiedyś czyściłam srebro pastą do zębów ale za dużo przy tym paprania, więc dałam sobie spokój. Szczerze, to od jakiegoś czasu rzadko noszę biżuterię a szczególnie tą srebrną. Jakoś mi się nie chce, w sumie nawet nie wiem czemu. Mam dużo biżuterii ale zakładam ją najczęściej na jakieś okazje. To co widzicie to tylko część mojej "kolekcji". Mam jeszcze sporo sztucznej biżuterii, którą sama robię.

To by było dziś na tyle. Może komuś wydać się dziwny dzisiejszy post ale jakoś uznałam, że o tym napiszę. Jestem ciekawa jak Wy dbacie o swoją srebrną biżuterię? Czy tak jak ja, czy w inny sposób. Dajcie znać, może następnym razem zrobię to inaczej. Pozdrawiam :)

5 lut 2013

Lilibe


Witam. W dzisiejszym poście powiem troszeczkę o płatkach kosmetycznych marki Lilibe. Może ten post nie będzie za bardzo ciekawy ale trudno.






Ja pisałam o tych płatkach w poście dotyczącym odkryć kosmetycznych 2012 roku. Wcześniej powiem szczerze nie bardzo przykładałam uwagi do tego jakich wacików używałam. Zazwyczaj były takie, jakie mama kupiła ;p. Jednak jakoś chyba na początku tamtego roku skusiłam się na płatki z Lilibe. Po prostu wkurzało mnie że gdy zmywałam makijaż musiałam używać dwa a czasem nawet trzy małe, ponieważ albo się rozciapywały albo były już za brudne. Wiadomo gdy codziennie się malujemy jest to uciążliwe. Ja znalazłam fajne waciki i mój demakijaż zajmuje chwile i wystarczy mi do tego tylko jeden wacik. Jak widzicie na zdjęciu są to duże waciki. Są mięciutkie, miłe, nie drapią, nie podrażniają i ca najważniejsze nie rozciapują się. Do paznokci też są fajne ze względu na wielkość ale praktycznie tych dużych nie marnuję na paznokcie. Do zmywania lakieru wolę standardowe małe, też Lilibe choć te się ciut rozwalają. Myślę, że powiedziałam wszystko co dało się powiedzieć. Ja lubię i polecam.

Jak widzicie dziś króciutko ale nie ma więcej co się rozpisywać. Wszystko zostało powiedziane. Płatki Lilibe są łatwo dostępne, tanie i dobre. Polecam :)

4 lut 2013

Wygrana :)

Witam. Niedawno na blogu http://www.alinarose.pl/ można było wygrać produkty Carmexa. Zadanie było łatwe, trzeba było tylko napisać jak wygląda nasza pielęgnacja ust. Pomyślałam, że skoro może wygrać 100 dziewczyn to w sumie czemu się nie zgłosić. Wiecie uznałam, że i tak nie wygram ale spróbować można. Carmexa znam jako markę ale nie wiem czemu byłam do niej sceptycznie nastawiona. Do tej pory nie miałam ani jednego produktu od nich, więc to dodatkowo zachęciło mnie do zgłoszenia się do konkursu. I o dziwo udało mi się wygrać mniejszy zestaw, czyli dwa kosmetyki - jeden moisture plus + losowo wybrany drugi. Liczyłam po cichu, że uda mi się trafić w wersję w słoiczku lub w wariant wiśniowy. Dziś przyszła paczka i oto co mi się trafiło:


Moisture Plus bezbarwny i tubkę klasycznego Carmexu. Ten drugi już w tej chwili mam na ustach i nie wiem czy ten zapach nie będzie mi przeszkadzał. Oczywiście z nagrody bardzo się cieszę i z przyjemnością będę je testować. Po jakimś czasie dam Wam znać co i jak. Ja jak do tej pory cały czas stosuję mój Tisane w słoiczku i Flos-Leka na zimę z których jestem bardzo zadowolona i ciekawa jestem czy Carmex również się u mnie sprawdzi. Poczekamy, zobaczymy.

To by było dziś na tyle. Dajcie znać czy lubicie Carmexa i jeśli tak, to który jest Waszym ulubionym. Czekam na komentarze i pozdrawiam :)

2 lut 2013

Ziaja - Peeling czekoladowy


Witam. W dzisiejszym poście powiem o peelingu czekoladowym z Ziaji. Czytałam kiedyś o nim na jakimś blogu i uznałam, że muszę kiedyś go kupić.








Kupiłam go w SuperPharm. Wypatrzyłam go przez przypadek, akurat był w promocji. Nie myślałam długo, od razu wiedziałam że wyjdę z nim ze sklepu. Miałam nadzieję, że będzie pięknie pachnieć czekoladą. Wąchałam go w sklepie przez folię i czułam ją. Niestety o dziwo przeliczyłam się. Gdy pokazałam go na blogu w zakupach to jedna z dziewczyn napisała, że ten peeling wcale nie pachnie czekoladowo, wtedy się nie zgodziłam z nią. Muszę stwierdzić, że ten kosmetyk czekoladowy jest tylko z nazwy. Jak dla mnie pachnie coś jakby cukierki Werther's Original. Oczywiście nie jest to identyczny zapach ale bardzo podobny. Jeśli ktoś nie wie co to za cukierki, to powiem, że są to cukierki mleczne/karmelowe - bardzo dobre, które lubię ;). Mimo, że jestem rozczarowana to nie mogę powiedzieć, że ten zapach mi przeszkadza, jest ok.

Jeśli chodzi o konsystencję to jest to gludkowata maź z średniej wielkości kryształkami cukru. Ma kolor jasno brązowy. Podczas peelingowania glutek znika i zostaje sam cukier. Kosmetyk dobrze złuszcza martwy naskórek. Jest to moim zdaniem mocniejszy peeling ale nie musimy się obawiać, że zrobi nam krzywdę.

Peeling zamknięty jest w plastikowy słoik z nakrętką. Ma folię ochronną, która daje nam gwarancję że nikt przed nami nie grzebał w nim palcami. Opakowanie jest miłe dla oka i fajne. Można wybrać wszystko do czysta co wiadomo jest wielkim plusem. Ma 200 ml pojemności. Jak dla mnie jest wydajne. Ja peelinguje ciało raz w tygodniu , starczył mi na ponad miesiąc. Nie trzeba nakładać go dużo, wystarczy niewielka ilość. Kupiłam go w promocji za ok 14 zł, nie wiem jaka jest jego normalna cena.

Podsumowując - jest to bardzo fajny kosmetyk, który jest dość wydajny i działa bardzo dobrze. Minusem jest oczywiście fakt, że kosmetyk czekoladowy w ogóle nie pachnie jak czekolada, tylko jak karmelki. Mnie ten zapach nie przeszkadza. Myślę, że jeśli znajdę go kiedyś w promocji to kupię ponownie. Ja jestem z niego bardzo zadowolona i mogę go Wam śmiało polecić :)

A tak zmieniając temat, jak wiecie ja nie robię wpisów pt."Ulubieńcy miesiąca". Jednak mam swoje ulubione kosmetyki, które nawet jeśli nie kupuję non-stop to na pewno kupuje je co jakiś czas. Dlatego też stworzyłam etykietkę Ulubione w której możecie je zobaczyć. Nie ma tam lakierów do paznokci, ponieważ uznałam że lubię wszystkie swoje lakiery a jeśli jakiś się kiepsko u mnie sprawdził to wyląduje w bublach i tyle ;p. 

Dajcie znać czy używałyście już tego peelingu. Jeśli tak to napiszcie co o nim sądzicie. Pozdrawiam :)