31 gru 2013

Szczęśliwego Nowego Roku :)




Kochani chcę życzyć Wam udanego sylwestra. Aby nowy rok być jeszcze lepszy niż poprzedni. By spełniły się Wasze najskrytsze marzenia. Wielu sukcesów, dużo zdrowia, szczęścia i miłości.
                                     
                               Szczęśliwego Nowego Roku :)

30 gru 2013

Kosmetyczne odkrycia 2013 roku

Witam Was w przedostatnim dniu tego roku. Jak widzicie po tytule w tym poście pokażę Wam co odkryłam w 2013 roku. Będę tu mówić o kosmetykach, które polubiłam lub które mnie pozytywnie zaskoczyły. Niektóre z nich stały się moimi ulubieńcami. Kolejność jest przypadkowa. Zaczynamy :)

*L'oreal Ideal Soft - Oczyszczający płyn micelarny
Chyba nie ma już osoby, która choćby o nim nie słyszała. Ja jestem z niego bardzo zadowolona. Zmywa wszystko bez problemu, nie szczypie, nie podrażnia, nie klei się i jest w przyzwoitej cenie. Jeśli jeszcze go nie miałyście to koniecznie wypróbujcie. TUTAJ macie link z jego recenzją



*Carmex Moisture Plus i Moisturing Lip Balm
W życiu nie przypuszczałam, że będę mieć coś z Carmexa u siebie w kosmetyczce. Zawsze byłam sceptycznie nastawiona do tej marki, nawet nie wiem w sumie czemu. Te dwa produkty wygrałam w konkursie. Zgłosiłam się od tak, ja nigdy nic nie wygrywam ale uznałam że spróbuję. I udało się. Oba produkty są bardzo dobre i pomocne. Więcej możecie poczytać o nich TU i TU.



*Dove - żel pod prysznic
Bardzo fajny, kremowy żel pod prysznic. Pięknie pachnie, dobrze się pieni i nie przesusza skóry. Mnie bardzo się spodobał. W TYM poście o nim pisałam.



*Tołpa Dermo Face Sebio - Normalizujący żel do mycia twarzy
Kupiłam ten żel w czasie kiedy moja skóra była nieznośna, spowodowane było to na pewno ćwiczeniami i zmianą diety. Bardzo się przetłuszczała i co trochę mi coś wyskakiwało. Od kiedy zaczęłam używać ten żel wszystko powoli wracało do normy. Dobrze oczyszcza skórę i jest wydajny. Bardziej polecałabym go na te ciepłe miesiące. TUTAJ o nim pisałam.



*Sensual - Plastry do depilacji twarzy
Co tu dużo pisać, bardzo polubiłam te plastry. Dobrze depilują i co najważniejsze nie uczulają. Na dodatek co mnie bardzo zaskoczyło, skóra po depilacji nie jest rumiano czerwona co wcześniej zawsze u mnie występowało. W TYM poście o nich pisałam.



*Isana - Żel pod prysznic 
Pięknie pachnie, dobrze się pieni i nie przesusza skóry. Robi to co ma robić, do tego kosztuje grosze. Bardzo przypadł mi do gustu. TU o nim pisałam.



*Maybelline - The Rocket Volum Express
Kupiłam po dobrych recenzjach i się nie zawiodłam. Rzęsy wyglądają bardzo ładnie po pomalowaniu nich tym tuszem. Ma fajną, wygodną szczotkę. Na pewno napiszę o nim na blogu.



*Miss Sporty - Studio Lash Instant Volume
Jakoś mnie nie bardzo kręcą kosmetyki Miss Sporty. Miałam kiedyś tusz od nich z taką łukowatą szczoteczką. Efekt był super. I w sumie to cała moją przygoda z tą marką. Co do tego kosmetyku, to kupiłam go po recenzji Hani digitalworld i nie zawiodłam się. Pięknie wydłuża i podkręca moje rzęsy. Jest tani i łatwo dostępny. Bardzo go lubię. Jego recenzja na pewno pojawi się na blogu.



*Ziaja - Peeling czekoladowy
Bardzo fajny produkt do peelingowania ciała. Pachnie jak Werther's Original. Dobrze peelinguje, ciało po nim jest gładziutkie. Co prawda kosmetyk kupiłam jeszcze w 2012 roku ale dopiero w 2013 zaczęłam go używać, więc myślę że mogę go dodać do tej listy. TUTAJ możecie przeczytać pełną recenzję.



*Timotei Pure
Mój ulubiony szampon do włosów. Jak nie raz pisałam, ja mam przez pewien incydent dość wrażliwą skórę głowy i szampony po jakimś czasie wywołują u mnie swędzenie skóry i czasem łupież. W tym przypadku co prawda też się to zdarza ale nie w takim dużym stopniu jak inne. Dobrze myje włosy, jest wydajny i łatwo dostępny. W TEJ notce dowiecie się o nim więcej.



*Astor Soft Sensation Lipcolor Butter
Mój pierwszy tego typu produkt do ust. Kupiłam po dobrej recenzji i się nie zawiodłam. Przyjemnie się ją nosi na ustach, daje ładny kolor i nie przesusza delikatnej skóry ust. TU o niej pisałam.



*Gilette Satin Care with a touch of Olay
Mój pierwszy tego typu kosmetyk. Kupiłam pod wpływem dobrych opinii i się nie zawiodłam. Bardzo tę piankę lubię. Pisałam o niej TU



*Nivea Anti Stress
Świetny antyperspirant. Dobrze chroni przed przykrym zapachem potu, nawet w stresujących sytuacjach. Używałam i sprayu i kulki. Ja wolę kulkę. Jego recenzja ukażę się w najbliższych dniach.



*Lovely - Wzmacniające serum do paznokci
Kupiłam ją po dobrej opinii jakiejś dziewczyny. Fajny kosmetyk, smarujemy paznokcie i po chwili się to wchłania w płytkę. Ja zauważyłam, że moje paznokcie wzmocniły się po tym produkcie. Dodam, że używałam go regularnie coś ponad miesiąc a potem jak mi się przypomniało. Recenzja tego serum na pewno pojawi się na blogu.



*Lakiery piaskowe
Początkowo podchodziłam trochę sceptycznie do tego typu wykończenia ale w miarę jak oglądałam zdjęcia z takimi lakierami nabrałam na nie ochotę. W tej chwili mam 3 takie lakiery. Bardzo je lubię. Recenzję wszystkich pojawią się na pewno na blogu. Mam trzy, dlatego wstawię zdjęcie wszystkich trzech.



*Perfecta Spa - Masło do ciała
Jest to bardzo znany kosmetyk, polecany przez wiele dziewczyn. Mimo, że nie daje dużego nawilżenia i jest niewydajny to i tak miło mi się go używało. Myślę, że to zasługa tego, że produkt bardzo szybko się wchłania a przy tym nie zostawia tłustej, lepkiej warstwy na skórze. Nie wiem kiedy ostatnio tak chętnie i regularnie używałam kosmetyku do ciała (ja jestem z tych co nie bardzo lubią się smarować ;/). Możecie TUTAJ przeczytać całą recenzję tego kosmetyku.



*Wibo Eliksir
Sławny pomadko-błyszczyk z Wibo. Chyba nie ma osoby, która by nie słyszała o tym kosmetyku. Co prawda mam go od niedawna ale lubię go. Na pewno pojawi się post dotyczący tej pomadki.



Jak widzicie to są moje odkrycia kosmetyczne 2013 roku. Mam nadzieję, że nie zapomniałam o czymś ;p. Zastanawiam się czy nie stworzyć posta z ulubieńcami tego roku. Część z tych kosmetyków by się powtórzyła. No nie wiem. Zobaczymy ;). To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

29 gru 2013

Podsumowanie miesiąca - Grudzień (zakupy)

Witam. Jak widzicie po tytule pokażę Wam co kupiłam w grudniu. Jak pisałam w listopadowym podsumowaniu, mam kosmetyki do zużycia więc nic praktycznie nie potrzebowałam. Jednak jak wiecie 2 grudnia był dzień darmowej przesyłki i żal byłoby z niej nie skorzystać. Nie szalałam, bardzo dokładnie przemyślałam na co chcę wydać pieniądze. Oprócz zakupów z tej okazji kupiłam tylko jeden kosmetyk. Oto co kupiłam:



Już w tamtym roku miałam ochotę kupić pędzle ale ostatecznie zrezygnowałam. W tym roku nie odpuściłam ;p. Co prawda miałam kupić ich więcej ale tyle musi mi wystarczyć. Jak widzicie kupiłam Hakuro H79 i 77, Maestro malutki do cieni w rozmiarze S. Hakuro H54 jest moim prezentem od mamy na gwiazdkę :)
Na stronie z artykułami do pielęgnacji zębów zamówiłam polecane szczoteczki Curaprox, model 5460. Zastanawiałam się jakie kolory mi się trafią ale trafili w 10tkę ;p. Do tego pasta Biała Perła.


Jedynym zakupem kosmetycznym był jak widzicie płyn micelarny z L'oreal. Dorwałam go w Kauflandzie na promocji za 9 zł.

To już wszystko. Nie poszalałam i bardzo się z tego cieszę :). To byłoby na tyle. Pozdrawiam :)

25 gru 2013

Coś do posłuchania :)

Witam po raz kolejny. Tym razem przychodzę do Was z postem muzycznym. Jako, że są święta więc przydałaby się jakaś świąteczna nutka ;). Będą to piosenki, które każdy z nas zna i lubi. Koniec gadania, czas na muzykę :)


To tylko kilka z nich. Dajcie znać którą lubicie najbardziej. A może macie jakąś swoją ulubioną świąteczną piosenkę? Piszcie tytuły. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

Wesołych Świąt :)



Witam Was w Pierwszym Dniu Świąt. Powinnam dodać ten post wczoraj ale jakoś nie było na to czasu. Chciałabym życzyć Wam Zdrowych, Radosnych i Pogodnych Świąt :). Spędźcie je jak najlepiej :) Pozdrawiam :)

21 gru 2013

Astor - Soft Sensation Lipcolor Butter

Witam. Jak widzicie po tytule opowiem dziś o produkcie z Astor. Nie wiem jak Wy ale ja jakoś niespecjalnie interesuje się kosmetykami tej marki. Nie wiem w sumie z czego to wynika. Tak już mam i koniec ;p. Do zakupu tej nawilżającej szminki w kredce skusiła mnie Sylwia "Szavka". Ona kupiła sobie takie dwie kredki. Bardzo je zachwalała, więc uznałam że chcę mieć je i ja ;). Kupiłam kolor 008 Hug Me, taki sam odcień jaki ma Szavka. Co sądzę o tym produkcie?



Zacznę od opakowania. Jego kolor odpowiada mniej więcej kolorowi szminki. Do tego napisy i wstawki ma złote. Według mnie jest ono przyjemne dla oka. Niestety nie powiem Wam jaka jest gramatura, ponieważ producent nam tego nie podaje. Kredka jest odkręcana, działa to bez problemu, nic się nie zacina. Cena kredki to bodajże 25/26 zł co nie powiem jest dość wysoką cenę za taki produkt. Ja kupiłam ją w promocji za niecałe 19 zł.

Jak już pisałam we wstępie, ja wybrałam dla siebie kolor Hug Me. Powiem szczerze, że w Polsce mamy dostępnych chyba tylko 6 kolorów a o ile dobrze pamiętam Szavka mówiła, że ogólnie jest ich 12. Część kredek, tych jaśniejszych ma złote drobinki a te ciemniejsze są bezdrobinkowe. Trochę szkoda ale co poradzę. Wybrałam kolor taki bezpieczny. Ciężko stwierdzić jaki to dokładnie kolor, bo nie jest to ani czerwień ani róż. Powiedziałabym, że jest to taki delikatny miks obu tych kolorów. Jest widoczny na ustach ale jest to taki kolor uniwersalny. Ma w sobie złote drobinki, które są widoczne ale nie jest to chamski złoty brokatowy błysk. Mnie na pewno to nie przeszkadza. Te złote drobinki najbardziej widać, gdy kolor nam się zetrze. Wtedy zostają te drobinki na ustach i dosyć ciężko je usunąć, np. chusteczką higieniczną. Producent obiecuje, że ten kosmetyk to połączenie szminki, balsamu i błyszczyku. Ja się z tym zgadzam. Szminkę bardzo przyjemnie się używa. Bezbroblemowo maluję się nią usta, jest miękka i dzięki temu gładko sunie po ustach. Daje też ładny blask. Bardzo dobrze się ją nosi, nie zauważyłam by wysuszała moje usta, które mają tendencję do pierzchnięcia. Trzeba uważać by nie nałożyć jej za dużo, ponieważ wtedy potrafi wyłazić poza usta (same drobinki też potrafią się błyszczeć w koło ust). Kosmetyk ma przyjemny zapach, mnie przypomina trochę Tisane. Jeśli chodzi o jej trwałość to nie powiem Wam tego. Jakoś nie zwracam na to aż takiej uwagi. Oczywiście jeśli jemy, pijemy czy dużo mówimy to szybko ona zniknie z ust. Na pewno nie jest długotrwała.

Podsumowujac - kupiłam ją pod wpływem zachwytów Szavki i się nie zawiodłam. Bardzo lubię ten produkt. Ma ładny kolor, przyjemnie się ją nosi i nie przesusza. Ma ładne opakowanie i ładnie pachnie. Minusem dla mnie jest cena. No i szkoda, że nie mamy u nas całej gamy kolorów. Szavka oprócz tego koloru kupiła też fuksję, więc jeśli macie ochotę zobaczyć jak się ten kolor prezentuje to zapraszam do kanały Sylwii, TU macie linka. Ja mogę go Wam polecić.

A Wy macie tą szminkę w kredce z Astor? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)

17 gru 2013

Link do drugiego bloga

Witam. W dzisiejszym poście chciałabym zaprosić Was do mojego drugiego bloga. Wrzuciłam tam moją opinię na temat filmu "Sponsoring". Jeśli jesteście ciekawe co sądzę na jego temat to zapraszam TU. Oglądałyście go? Piszcie tam w komentarzach co myślicie o tym filmie. Pozdrawiam :)

10 gru 2013

Bell - Glam & Sexy Mascara

Dzisiejsza notka będzie bardzo szybka. Jak widzicie będę opowiadać o tuszu z Bell. Kupiłam go kiedyś w Biedronce, byłam ciekawa jak się sprawdzi. Niestety tusz jest dla mnie bublem.





Tusz ma ogromną szczotę, są to normalne włoski, nie silikonowe. Jak zobaczyłam tą szczotę to miałam lekkie obawy ale i tak uznałam, że chcę ją wypróbować. Producent obiecuje nam ekstremalne pogrubienie. Wyciągając szczotkę widzimy, że nabiera ona mało tuszu. Już po pierwszym użyciu wiedziałam, że raczej się nie polubimy. Trzeba się sporo namachać by w ogóle było widać, że rzęsy są pomalowane. Przy jednej warstwie nie widać nic. Zazwyczaj dawałam 3 warstwy czego zazwyczaj nie robię. Rzęsy są tylko i wyłącznie ciut bardziej czarne. Nie ma mowy o jakimś ładnym ich podkreśleniu czy obiecanej objętości. Moja mama ma bardzo delikatne rzęsy, dość krótkie i ona jest z tego tuszy zadowolona. Do tego już wcześniej wspomniana szczoteczka jest niewygodna i nie praktyczna. Mnie się malowało nią rzęsy tragicznie, bardzo łatwo się nią wybrudzić. Po prostu koszmar. Na szczęście nie dałam za nią dużo pieniędzy, więc mi jej nie szkoda. Mój tusz dałam mamie by się nie zmarnował.

Podsumowując - ja jestem na nie. Jest to dla mnie mega bubel. Nie robi nic na moich rzęsach. Trzeba się namęczyć by w ogóle było widać, ze coś na nich mam. Do tego ma tragiczną i niewygodną szczotę, którą szybciutko się da wybrudzić. Ja jej nie polecam.

Przy okazji tego wpisu zapraszam Was na mój drugi blog, gdzie pojawił się post z książką "Kwiat pustyni". Jest to bardzo znana książka, więc oczywiste było że kiedyś ją przeczytam. Jakie mam zdanie na jej temat? Zapraszam TU. Jeśli też ją czytałyście to piszcie tam co o niej sądzicie.

Miałyście kiedyś ten tusz? Jak się u Was sprawdził? Piszcie. Pozdrawiam :)

7 gru 2013

Link do drugiego bloga :)

Witam. Dzisiaj zapraszam Was do mojego drugiego bloga na recenzję genialnego filmu. Jest nim film "Siedem". Jestem pewna, że wiele z Was już widziało go nie raz. Wstyd się przyznać ale ja widziałam go dopiero pierwszy raz, mimo że ma on już 18 lat. TU macie link do posta. Zapraszam tam do czytania i komentowania. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

5 gru 2013

Perfecta Spa - masło do ciała

Witam. W dzisiejszym poście tak jak pisałam wczoraj, opowiem o maśle do ciała z Perfecty. Tyle się nasłuchałam i naczytałam jaki ten produkt jest genialny, że musiałam je sobie kupić. Wybrałam to o zapachu pomarańczy z aromatem wanilii, które jak zapewnia producent jest antycellulitowe. Co do tych jego właściwości anty, to nie wierzę. Z resztą wychodzę z założenia, ze jeśli chcę taki kosmetyk to kupuję coś konkretniejszego a nie masło do ciała.



Zacznę od strony wizualnej. Masło zamknięte jest w plastikowy "słoiczek" z nakrętką. Jest ono miłe dla oka. Ta forma opakowania ma plusy i minusy. Plusem jest fakt, że mam bezpośredni dostęp do produktu, widzimy ile już go zużyliśmy i co najważniejsze można wybrać je do końca bez żadnego rozcinania (ja rzadko to robię). Natomiast minus zauważą na pewno posiadaczki dłuższych paznokci. Dobija mnie to włażenie go pod paznokcie. Do tego dla niektórych może być to mało higieniczne, choć i tak zazwyczaj przed braniem produktu chyba każdy myje ręce. Moja rada - jeśli nie lubicie grzebać palcami w maśle to weźcie jakiś patyczek lub szpatułkę i w ten sposób zachowacie pełną higienę (tak się robi w większości salonów kosmetycznych) :). Produkt ma 225 ml pojemności. Jego koszt to chyba bez promocji ok 13 zł w Naturze. Ja kupiłam go za 10 w promocji.

Po odkręceniu nakrętki widzimy, że kosmetyk chroniony jest przez folię aluminiową. Jest to super opcja, bo wiemy czy ktoś przed nami przy nim majstrował. Po oderwaniu jej od razu czujemy jego zapach. Jak już wiele razy pisałam, ja nie lubię zapachu wanilii. Dla mnie jest mdlący i przeszkadza mi, o świeczkach już nie wspomnę. To dla mnie pachnie ono jak coś z dzieciństwa. Nie powiem Wam dokładnie co mi to przypomina, na pewno jakiś łakoć. Jest to zapach bardzo intensywny ale na szczęście nie przeszkadza mi on. Na ciele jest wyczuwalny ale nie jest aż tak mocny co jest na plus. Ma zbitą, gęstą konsystencję przez co nie jest aż tak łatwo go wydobyć z opakowania. Przy tym produkcie nie musimy się absolutnie bać, że nam się coś wyleje. Spokojnie można brać go w podróż. Masło pozostawia na skórze delikatnie wyczuwalną powłokę. Na szczęście nie jest to ohydny, tłusty i lepki film i w żaden sposób mnie on nie przeszkadzał. Kosmetyk bardzo szybko się wchłania i praktycznie chwilę po wysmarowaniu ciała można się ubierać. Już po pierwszym użyciu skóra jest wyczuwalnie inna. Jest nawilżona, bardziej sprężysta i miła w dotyku. Co prawda nie jest to takie WOW, takiego nawilżenia nie uzyskamy ale i tak jest bardzo dobrze. Mam niestety takie wrażenie, że po zmyciu go z ciała to nawilżenie trochę znika. Według mnie jest to ciut dziwne. Jednak nie jest to jakiś ogromny minus. Jeśli chodzi o jego wydajność, to jest raczej słaba. Na początku używałam go codziennie, rano i wieczorem a potem to różnie bywało (jak to u mnie). Kupiłam go w połowie lub pod koniec października a pod koniec listopada już go nie miałam. Same to oceńcie. A dodam (ze wstydem), że były dni że w ogóle go nie używałam, nawet takie kilka dni z rzędu.

Podsumowanie - kupiłam go można powiedzieć z Waszego polecenia i się nie zawiodłam. Kosmetyk jest fajny. Bałam się jego zapachu ale niepotrzebnie, bo nie przeszkadzał mi w ogóle. Jest bardzo gęsty. Ma ładne opakowanie. Przyzwoicie nawilża i ujędrnia nasze ciało. Jest łatwo dostępny, wiec nie trzeba go nigdzie szukać czy zamawiać z internetu. Na minus jest jego wydajność, ponieważ szybko się kończy. Jego normalna cena do wydajności jest trochę duża. Bardziej opłaca się go kupić w promocji. Mimo wszystko ja go polecam, bo jest to fajny kosmetyk. Na pewno kiedyś go jeszcze kupię.

A Wy jakie macie zdanie na jego temat? Lubicie go czy nie bardzo? Dajcie znać w komentarzach. Pozdrawiam :)

4 gru 2013

Coś innego niż zwykle ;)

Witam. Dzisiejszy post będzie się różnił od zwyczajnych moich notek. Przesyłam Wam dwa linki na które warto wejść.

Pierwszy z nich dotyczy artykułu dotyczącego tego jak jedzenie wpływa na naszą skórę. Wiadome jest, że niezdrowe jedzenie szkodzi zdrowiu. Nie wiem natomiast czy każdy z nas zdaje sobie sprawę, że to zazwyczaj prędzej czy później uwidoczni się na skórze. Powiem szczerze, że dla mnie tekst ten był bardzo ciekawy i na pewno będę teraz o tym pamiętać. Pochodzi ze strony Women's Health, czyli z gazety którą ja kupuje od czasu pojawienia się jej w sklepach. Uwielbiam ją. Z resztą myślę, że kiedyś napiszę o tym post. Link do artykułu znajdziecie TU Polecam

Drugi link to link do strony sekretydiety.pl. Generalnie szukałam w necie czegoś odnośnie zdrowego odżywiania i wyskoczyła mi ta stronka. Znalazłam na niej coś fajnego. Mianowicie znalazłam kalkulator niedoborów pokarmowych. Ja wypełniłam go i teraz wiem jakie witaminy i minerały muszę dostarczać organizmowi. Wiem, że to jest też takie nie do końca może wiarygodne ale przecież mi to nie zaszkodzi. Jeśli jesteście ciekawe czego Wam ewentualnie brakuje w diecie to klikajcie TU

Dajcie znać czy linki Was zainteresowały. Wiecie, u mnie od około 2 godzin sypie śnieg i jest biało na dworze. A u Was jak jest, macie śnieg? Jutro ma bardzo wiać na dworze, więc jeśli będziecie wychodzić z domu to ubierzcie się ciepło i uważajcie na siebie. Takie wichury to nie przelewki. To by było dziś na tyle. Jutro wrzucę moją recenzję masła do ciała z Perfecty. Trzymajcie się, pozdrawiam :)

2 gru 2013

Soraya - Maseczka drożdżowa

Witam. Mam nadzieję, że wiecie że dziś Dzień Darmowej Przesyłki? Ja w sumie teraz skończyłam przeglądać strony i złożyłam zamówienie w trzech sklepach. W tamtym roku miałam na coś ochotę ale wyszło jak wyszło, po prostu sobie odpuściłam. Teraz troszkę zaszalałam, ale tak w granicach rozsądku. Z rzeczy kosmetycznych zamówiłam tylko pędzle. I to są ostatnie planowane zakupy w tym roku, nic więcej nie kupuje (no pewnie jeszcze mi przyjdzie kupić antyperspirant ale to się nie liczy ;p). Jeśli dopiero ode mnie się dowiedziałyście o dzisiejszej akcji to macie jeszcze czas na zamówienie (akcja kończy się ona o 23;59).

W dzisiejszym poście opowiem o maseczce silnie oczyszczającej marki Soraya. Producent dużo obiecuje, same zobaczycie na zdjęciu. Byłam bardzo ciekawa jej działania, więc skusiłam się. Jak się sprawdziła?

 

Zacznę od tego co rzuca się najbardziej w oczy. Saszetka ma ciemno granatowy kolor. Mamy tu maseczkę podzieloną na dwie części. Niestety nie powiem ile mają pojemności bo zapomniałam zapisać a na zdjęciu to ucięłam.

Maseczka ma kremową konsystencję koloru delikatnie bezowego. Dobrze się ją rozprowadza po twarzy. Ma specyficzny zapach. Za pierwszym razem wydawało mi się, że jest mało wyczuwalny. Jednak, gdy im dłużej była ona na mojej skórze tym coraz bardziej go czułam. Nie powiem, przeszkadzał mi. Za drugim razem od razu było go czuć. Dla mnie pachnie to tak jak szampony koloryzujące z Pallete. Taki specyficzny, chemiczny zapach. Na pewno niektórzy w tym momencie sobie ją odpuszczą. Drugim razem aż tak mi on nie przeszkadzał, jak przy pierwszej próbie.

Oczywiście przed położeniem jej na skórę zrobiłam peeling. Podczas trzymania maseczki na twarzy czułam chłód i szczypanie. Szczególnie szczypało mnie koło nosa, ust i na policzkach. Nie jest to tak mocne uczucie, że nie da się wytrzymać. Czuć to ale tragedii nie ma. Maseczka nie zasycha na skórze ale się bardziej wchłania. Skóra po maseczce jest jaśniejsza i oczyszczona. Na drugi dzień nic mi nie wyskoczyło co jest na plus. Jeśli chodzi o jej zmywanie to ja jak wiecie używam do tego celu gąbki z Calypso. Dzięki niej dosyć szybko się jej pozbyłam. Podczas zmywania zauważyłam, że maseczka jest taka tłustawa co jest trochę dziwne. Może tez z tego powodu nie czułam, by moja skóra była jakaś wysuszona czy ściągnięta.

Podsumowując - ja jestem z tej maseczki zadowolona. Dobrze oczyszcza naszą skórę. Jej minusami są zapach i efekt szczypania, który wywołuje. Mimo to ja ją polubiłam i myślę, że jeszcze nie raz ją kupię. Polecam :)

A Wy używałyście tej maski? Jak się u Was sprawdziła? Piszcie. Pozdrawiam :)

29 lis 2013

Podsumowanie miesiąca - Listopad

Witam. W dzisiejszej notce pokażę Wam co kupiłam w listopadzie. Nie jest tego dużo, choć na pewno więcej niż zazwyczaj. Zakupy robiłam na dwa razy. Z resztą same zobaczcie.




Napadłam na stoisko Golden Rose. Miałam ochotę na dużo wiecej ale większości rzeczy które chciałam nie było. Kupiłam:
*piasek srebrny, numer 51. Tak mi się spodobał na próbniku, że wzięłam
*z serii Rich Color wybrałam dwa kolory, ich numerki to 14 i 102
*z serii Selective wybrałam Cherry Bomb i jest to numer 26. Oleska kiedyś zachwalała te lakiery, więc musiałam się skusić na jakiś.
*Vitamin Booster - jest to witaminowa odżywka z wit A, E, B5, C i wyciągiem z kiwi. Nie wiem jak ja patrzyłam ale byłam przekonana, że jest to taka bardziej oliwka ale nie. Nie wiem, zobaczymy jak się sprawdzi. Miała go któraś z Was?

Gdy byłam na tych samych zakupach musiałam podejść do stoiska Inglota. Miałam w głowie 2 cienie, które pokazywała Hania (digitalworld, mam nadzieje że dobrze napisałam jej nick ;p). Jak widzicie dobrałam jeszcze jeden. Oto jakie numery wybrałam:
*358 matte - Hania ma bardzo często ten cień na oku. Tak mi się spodobał, że musiałam go mieć. Jest dosyć nietypowy. Bo jest to szarość ale jakby pomieszana z delikatnym brązem i fioletem. Bardzo ładny kolor. Myślę, że każdemu będzie on pasował.
*501 DS - jasny szary połączony z fioletem z drobinkami
*502 DS - ciemniejszy szary połączony z fioletem z drobinkami

A teraz pokażę na co skusiłam się w promocji w Rossmannie


*Match Perfection - nie byłam przekonana czy go kupić. Rzadko używam podkładów a do tego mam jeden w swojej kosmetyczce. Ale jak widać skusiłam się. Wybrałam sobie numer 010 light polcelain. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam wybierając ten kolor. Zobaczymy jak się będzie nosił
*tusz z Eveline Voliumix Fiberlast - chyba kiedyś Aga z kanału aggie81irl go polecała, więc uznałam że skoro jest w promocji to czemu nie spróbować. Zobaczymy jak się sprawdzi
*tusz Studio Lash z Miss Sporty - jest to moje drugie opakowanie tego tuszu. Bardzo go lubię
*słynny Elixir z Wibo - miałam kilka podejść do niego wcześniej ale ostatecznie dopiero teraz się skusiłam. Wybrałam kolor 06. Pięknie wygląda na ustach. Pokazałam ją mojej mamie i na drugi dzień musiałam iść po kolejną sztukę dla niej (ma ten sam odcień)
*piasek z Wibo - jak kupowałam ten różowy to wpadł mi on w oko. Jest to taki zielony brokat ale wygląda różnie w różnych światłach. Jeszcze nie miałam go na paznokciach. Jest to numer 1.

Jak widzicie w tym miesiącu kupiłam samą kolorówkę i lakiery. Jeśli chodzi o pielęgnację to skupiłam się na zużywaniu tego co mam. Dopóki wszystkiego nie zużyję to na pewno nie niczego nie kupię. Jeśli miałyście coś z moich łupów to dajcie znać jak się u Was sprawdziło.

Zapraszam Was też na mój drugi blog, gdzie opisuję książkę "Dziewczyna z sąsiedztwa". TU macie link do tej notki. Jeśli jesteście jej ciekawe lub już ją czytałyście to zapraszam tam do komentowania.

To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

26 lis 2013

Avon - Maroccan Argan Oil Conditioner

Witam. Jak widzicie po tytule opowiem o kosmetyku z Avonu. Jest to pielęgnująca odżywka z marokańskim olejkiem arganowym. Jest ona przeznaczona dla wszystkich typów włosów. Odżywka jest z tej samej linii co olejek arganowy, o który pisałam TU. Z tamtego produktu jestem bardzo zadowolona. Jak spisała się odżywka?



Odżywka ma kolor biały. Jej konsystencję opisałabym jako średnio gęstą. Na szczęście nie jest rzadka, bo takich nie lubię. Ma ładny zapach, który jest bardzo podobny do wcześniej już wspomnianego olejku. Mnie się on podoba. Mimo, że nie jest to lejąca odżywka to i tak trzeba jej więcej nałożyć na włosy. Producent radzi by nałożyć ją na wilgotne umyte włosy i zostawić na minutę. Nawet po tak krótkim czasie czuć, że włosy są inne. Ja zazwyczaj trzymam ją chwilę dłużej. Włosy są miękkie, delikatne i co dla mnie najważniejsze - z łatwością można je rozczesać. Efekt ten utrzymuje się na włosach. Ja myję włosy co 2 dni, nawet jeśli kolejny raz jej nie użyję to i tak się nic nie stanie bo są one fajne. Zazwyczaj używałam jej co 3/4 mycie. Nie znam się na składach ale moim zdaniem odżywka nie ma go najlepszego. Same zobaczcie na zdjęciu. Mnie to nie przeszkadza zupełnie ale uznałam, że o tym wspomnę.

Odżywka zamknięta jest w smukłej butli, wykonanej z średnio miękkiego plastiku. Na szczęście nie ma problemu z naciskaniem go. Zamykaniem jest oczywiście zatrzask, który znajduje się na dole opakowania. Dla mnie jest to duży plus. Nie ma problemu z otwieraniem, ponieważ zatrzask chodzi dobrze. Myślę, że nie powinien się sam otworzyć w walizce czy torbie. Na minus jest fakt, że opakowanie jest nieprzezroczyste i przez to nie możemy kontrolować zużycia produktu. Co do wyglądu, to dla mnie opakowanie jest zupełnie nijakie z wyglądu. Jego pojemność to 250 ml. Kosztuje on normalnie 15 zł, ja dałam za nią w promocji chyba 9 zł. Ze względu na markę, wiadomo że nie jest ona ogólnie dostępna. Trzeba ją zamawiać u konsultanta.

Podsumowując - ja już kilka razy wspomniałam, że nie przepadam za bardzo za Avonem. Jednak ten produkt się u mnie sprawdził. Robi to co powinien, czyli sprawia że moje włosy są o wiele fajniejsze. Dzięki niemu bez problemu rozczesuję włosy. Oczywiście nie jest to jakiś oszałamiający efekt. Dla mnie to zwykła odżywka, ani zła ale też nie genialna. Ładnie pachnie i kosztuje w promocji kilka złotych. Ja bardzo rzadko zamawiam kosmetyki z Avonu, więc pewnie do niej nie wrócę. Czy polecam? Nie wiem, nie jest zła jak już kilka razy pisałam ale nie jest to coś co musicie przetestować. Same zdecydujcie czy warto.

Używałyście tej odżywki? Sprawdziła się u Was? Dajcie znać. Pozdrawiam :)

22 lis 2013

Zaproszenie do drugiego bloga :)

Witam. Dzisiaj chcę Was zaprosić do mojego drugiego bloga. Opowiadam tam o filmie dla fanów Stephena Kinga "1408". Jest to bardzo dobry film, więc jeśli lubicie filmy grozy to zapraszam do klikania TU Jeśli już go widziałyście to zapraszam tam do zostawiania komentarzy.

A tak zmieniając temat. Tak jak większość z Was byłam w Rossmannie. Chyba z pół godzinę spędziłam przy tych kosmetykach ;p. Wybrałam jeden lakier do paznokci, szminkę i dwa tusze do rzęs. Nie pokażę ich Wam dzisiaj, dopiero w poście z zakupami. Pokazałam pomadkę mamie, która uznała że też muszę jej taką kupić, więc pewnie w poniedziałek z rana znów tam powędruje (jutro będzie za tłoczno by na spokojnie sobie powybierać). Przy okazji chyba jeszcze dokupię sobie jeszcze jedną pomadkę ale nie wiem. Kurde mam ochotę na wiele rzeczy ale 2 grudnia będzie Dzień Darmowej Przesyłki i też coś zamówię, więc nie mogę szaleć. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam Was i jeszcze raz zapraszam do klikania w recenzję filmu :)

19 lis 2013

Lirene - Rajski granat

Witam. W dzisiejszej notce opowiem Wam o żelu pod prysznic z Lirene o zapachu granatu. Jak wiecie, ja lubię sięgać właśnie po produkty do kąpieli, które pachną jak granat. Nie wiem, podoba mi się ten zapach w kosmetykach. Co sądzę o tym żelu?






Zacznę od tego, że produkt ten ma piękny czerwony kolor. Jest rzadki ale na szczęście nie jest wodnisty. Bardzo ładnie pachnie. Co prawda jest to słodki, trochę cukierkowy zapach ale nie jest on mdły. Bardzo przyjemnie się go używa. Przez jakiś czas po kąpieli zapach jest delikatnie wyczuwalny na skórze. Wystarczy odrobina żelu by uzyskać dużą pianę. Kosmetyk robi to co ma robić, czyli dobrze oczyszcza ciało. Niestety mam wrażenie, że lekko wysusza on moją skórę dlatego za każdym razem muszę się wybalsamować.

Żel zamknięty jest w prostym, miłym dla oka opakowaniu z zatrzaskiem. Co mnie bardzo cieszy, to fakt że zatrzask jest płaski dzięki czemu można postawić go do góry nogami. Otwieranie nie chodzi za lekko, ale nie ma też żadnego problemu z jego otwarciem. Na pewno się ono nie otworzy samo w podróży. Opakowanie wykonane jest z miękkiego plastiku, który łatwo nacisnąć. Produkt ma 250 ml pojemności. Kosztuje chyba bez promocji 6 zł. Jest łatwo dostępny.

Podsumowując - mnie ten żel przypadł do gustu. Fajnie pachnie, dobrze się pieni i robi to co powinien. Nie kosztuje wiele i można go dostać wszędzie. Na duży plus jest też fakt, że zatrzask jest płaski, dzięki czemu pod koniec można postawić je na "głowie" ;p. Ja go polubiłam i na pewno jeszcze kiedyś kupię go ponownie. Polecam :)

Miałyście ten żel? Co o nim sadzicie? Piszcie.

Dodatkowo zapraszam Was na mój drugi blog. Właśnie wrzuciłam recenzję dobrej książki "Brudny dotyk". Jeśli jesteście jej ciekawe to zapraszam TU Piszcie czy znacie ją i ewentualnie jak Wam się podobała. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)