Witam.
Jak widzicie po tytule, dziś opowiem o żelu do mycia twarzy z
Tołpy. Ostatnio pokazałam Wam go w zakupach, jest to moje drugie
opakowanie. Po raz pierwszy kupiłam go gdy moja cera była w gorszym
stanie. Organizm przyzwyczajał się jeszcze do ćwiczeń i innego
odżywiania. Było to widać na skórze. Nie był to trądzik ale co
trochę coś mi wyskakiwało. Była akurat promocja, więc długo się
nie zastanawiałam i po prostu go kupiłam. Co o nim sądzę?
Zacznę
od opakowania. Jest to standardowa tuba wykonana z miękkiego
plastiku z zatrzaskiem. Opakowanie jest proste i miłe dla oka. Co
jest na duży plus to fajnie opisany produkt. Zatrzask chodzi łatwo,
nie ma z nim żadnego problemu. Trzeba uważać w podróży bo sadzę,
że byłby sam w stanie się otworzyć i wylać. Żel ma pojemność
150 ml. Co jest natomiast na minus to jego cena. Bez promocji
kosztuje 26 lub 27 zł. Gdy pierwszy raz go kupowałam to dorwałam
go za niecałe 16 zł a teraz dałam za niego ok 20. Mimo swojej
konsystencji starczył mi na długo.
Żel
ma wodnistą konsystencję koloru słomkowego. Ja niezbyt lubię
takie rzadkie produkty do mycia twarzy ale co dziwne, dobrze mi się
go używa. Oczywiście trzeba bardzo uważać by nie wylać go za
dużo, co jest niestety łatwe do zrobienia ponieważ w żelu tym
mamy za dużą dziurkę przez którą wydobywa się kosmetyk.
Szczególnie na początku jest to dość uciążliwe i trzeba
delikatnie naciskać opakowanie by nie zmarnować za dużo produktu.
Gdy wylejemy go za dużo może przelecieć nam przez palce. Do umycia
twarzy nie potrzebujemy dawać dużej ilości produktu, starczy
odrobina. Żel niezbyt się pieni, tak minimalnie ale mnie to nie
przeszkadza. Kosmetyk ma delikatny, przyjemny zapach. Ja nie jestem w
stanie powiedzieć Wam czym to konkretnie pachnie, jednak przypadł
mi do gustu.
Jeśli
chodzi o jego działanie to żel ten bardzo dobrze oczyszcza. Tak,
jak pisałam na początku, moja skóra w chwili gdy go kupiłam była
w dość kiepskim stanie. Skóra po jego użyciu jest matowa ale w
żadnym razie nie ściągnięta. Ja trochę obawiałam się, że produkt ten przesuszy mi
cerę. Zazwyczaj gdy wybierałam coś dla skóry mieszanej i tłustej
to tak się działo, dlatego wolę wybieram te dla cer normalnych i
mieszanych. W tym przypadku jest inaczej. Co prawda skóra
przyzwyczajała się do niego około miesiąca. Przez ten czas miałam
przesuszone miejsca koło nosa i wokół ust, co było bardzo
wkurzające. Było to dość mocne wysuszenie. Z tego też względu
używałam go tylko rano. Po tym przyzwyczajeniu skóry do niego było
coraz lepiej. Skóra po nim była czysta, niespodzianki zdarzały
się coraz rzadziej a przesuszenie nie występowało. Żel działa
świetnie. Ja widziałam, że on mi autentycznie pomaga i dobrze
pielęgnuje moją cerę. W strefie T nie było zwiększonego
wydzielania sebum a przecież używałam go latem. Żel bardzo
przypadł mi do gustu. Teraz znów do niego wróciłam. Powiem, że
gdy mi się on skończył i wróciłam do żelu z Lirene KLIK to stan cery
mi się pogorszył. Zastanawiałam się czy kupić go ponownie czy
nie. Bałam się że teraz w zimnym okresie, będzie on mnie
wysuszał. Na szczęście na razie nic takiego nie widzę ale
zobaczymy jak będzie dalej. Na pewno będę do niego wracać w
ciepłe miesiące.
Podsumowując
- jestem zachwycona tym żelem do mycia twarzy. Dobrze oczyszcza,
zapobiega wyskakiwaniu nieprzyjemności na skórze i nie przesusza
skóry. Ma delikatny, ładny zapach i przyjemnie się go używa. Mimo
swojej konsystencji był wydajny i starczył mi na długo. Jego
opakowanie jest proste, do tego kosmetyk jest dobrze opisany. Jedyny
jego minus to cena ale dzięki genialnemu działaniu wart jest tych
26/27 zł. Ja dodaję go do ulubieńców, sam fakt że jestem w
trakcie kolejnego opakowania świadczy sam za siebie. Polecam go Wam
bo jest to bardzo dobry żel do oczyszczania cery.
A Wy
miałyście już ten kosmetyk? Jeśli tak to dajcie znać jak się
spisał na Waszej skórze. Pozdrawiam :)
Niestety nie miałam ale jak tylko znajdę w promocji to postaram się wypróbować i w ogóle kosmetyki Tołpy bardzo mnie interesują :)
OdpowiedzUsuńMam ten żel i aktualnie używam - również jestem zachwycona jego działaniem, o czym pisałam u siebie na blogu :)
OdpowiedzUsuń