Tusz ma ogromną szczotę, są to normalne włoski, nie silikonowe. Jak zobaczyłam tą szczotę to miałam lekkie obawy ale i tak uznałam, że chcę ją wypróbować. Producent obiecuje nam ekstremalne pogrubienie. Wyciągając szczotkę widzimy, że nabiera ona mało tuszu. Już po pierwszym użyciu wiedziałam, że raczej się nie polubimy. Trzeba się sporo namachać by w ogóle było widać, że rzęsy są pomalowane. Przy jednej warstwie nie widać nic. Zazwyczaj dawałam 3 warstwy czego zazwyczaj nie robię. Rzęsy są tylko i wyłącznie ciut bardziej czarne. Nie ma mowy o jakimś ładnym ich podkreśleniu czy obiecanej objętości. Moja mama ma bardzo delikatne rzęsy, dość krótkie i ona jest z tego tuszy zadowolona. Do tego już wcześniej wspomniana szczoteczka jest niewygodna i nie praktyczna. Mnie się malowało nią rzęsy tragicznie, bardzo łatwo się nią wybrudzić. Po prostu koszmar. Na szczęście nie dałam za nią dużo pieniędzy, więc mi jej nie szkoda. Mój tusz dałam mamie by się nie zmarnował.
Podsumowując - ja jestem na nie. Jest to dla mnie mega bubel. Nie robi nic na moich rzęsach. Trzeba się namęczyć by w ogóle było widać, ze coś na nich mam. Do tego ma tragiczną i niewygodną szczotę, którą szybciutko się da wybrudzić. Ja jej nie polecam.
Przy okazji tego wpisu zapraszam Was na mój drugi blog, gdzie pojawił się post z książką "Kwiat pustyni". Jest to bardzo znana książka, więc oczywiste było że kiedyś ją przeczytam. Jakie mam zdanie na jej temat? Zapraszam TU. Jeśli też ją czytałyście to piszcie tam co o niej sądzicie.
Miałyście kiedyś ten tusz? Jak się u Was sprawdził? Piszcie. Pozdrawiam :)
Ja nie przepadam za dużymi szczoteczkami ale myślę że dla mnie byłby to dobry tusz bo ja właśnie tylko lekko podkreślam rzęsy :)
OdpowiedzUsuń