3 sty 2014

Nivea - Stress Protect

Witam. Jak widzicie po tytule dzisiaj opowiem co sądzę na temat antyperspirantu z Nivea w dwóch wersjach. Jest to opcja stres protect, której byłam bardzo ciekawa. Ja w chwilach takich stresowych, kryzysowych bardziej się pocę. Szczególnie uciążliwe było to w szkole. Gdy go kupowałam był nowością. W tej chwili nie używam niczego innego. Opiszę najpierw co sądzę o wersji  w sprayu, ponieważ to on był pierwszy.



Spray
Ja zawsze wybierałam kosmetyki tego typu w formie psikanej. Jako nastolatka używałam sztyftów i miałam bardzo złe wspomnienia z nimi związane. Moją opinię zacznę od minusa. Ten antyperspirant robi komorę gazową. Nawet przy najdelikatniejszym psiknięciu dusiło mnie i miałam atak kaszlu. Szczególnie uciążliwe było to na początku, pod koniec było znośnie. Co mnie też bardzo wkurzało to po użyciu miałam białe pachy. Obojętnie czy przed użyciem wstrząsnęłam go czy nie zawsze było tak samo. Normalnie jakbym sobie pachy posypała talkiem. Nienawidzę tego, szczególnie było to wkurzające gdy musiałam zaraz wyjść. Ja zawsze brałam kawałek papieru i to wycierałam a potem znów psikałam. Miałam już nie jeden taki antyperspirant, przez który zniszczyłam niejedną bluzkę. Wiadomo, że potem to się jakby wgryza w materiał i zostają brzydkie plamy. Nie lubię tego i dlatego nigdy więcej nie kupię tej wersji.

Jeśli chodzi o ochronę przed potem to spisuje się on świetnie. Po całym dniu czułam się komfortowo, nie czuć było żadnego nieprzyjemnego zapachu. Wiecie to był taki kosmetyk, którego kochałam i nienawidziłam jednocześnie. Jego aplikacja była tragiczna ale sprawdzał się świetnie. No dziwne to dla mnie było. Antyperspirant kupujemy w standardowym opakowaniu, koloru białego. Mamy tam bodajże 150 ml pojemności. Kosztuje 11,90?

Kulka 
Z powodu jego właściwości, gdy spray mi się skończył uznałam że wypróbuję wersję w kulce. W sumie jakoś nie przypominam sobie (oprócz jednego wyjątku) bym stosowała kulki. Był na promocji, więc skusiłam się. To był strzał w 10tkę.

Jeśli chodzi o ochronę to jestem tak samo zadowolona jak z wersji psikanej. Chroni przez cały dzień. Obie wersję wypróbowałam podczas ćwiczeń i pomimo że byłam mokra od potu to nie było go czuć. Po użyciu trzeba chwilę odczekać aż wyschnie ponieważ jak we wcześniej wspominanej wersji może on zostawić plamy na ubraniach a po dłuższym czasie zniszczyć bluzkę. Jak wyschnie to nie ma żadnych plam. W tej Zauważyłam, że produkt ten troszkę przesusza skórę pach. Nie jest to duży minus ale wolę o tym wspomnieć.

Antypersirant kupujemy w szklanym, przezroczystym opakowaniu z nakrętką. Mamy tu 50 ml pojemności. Ze względu na to, że mamy tu tą kulkę jest on wydajny. Nie trzeba dawać go nie wiadomo ile. Kosztuje tyle samo co spray.

Podsumowując - ja jestem z tego antyperspirantu bardzo zadowolona. Wersja psikana ze względu na to, że robi duszącą komorę i zostawia białe pachy nie bardzo przypadła mi do gustu. Natomiast wersja z kulką jest super. W obu wersjach można zrobić sobie plamy na ubraniach, w wersji z kulka gdy poczekamy aż wyschnie na skórze nie musimy się o to bać. Oba świetnie chronią przed nieprzyjemnym zapachem. Oczywiście nie łudźmy się, że chroni aż 48h (kto by tyle wytrzymał bez mycia ;p), takich twardzieli nie ma i nie będzie. Ja polecam ale wersję z kulką. Stosuję ją od dłuższego czasu i jestem zadowolona. W tym momencie jest to mój ulubieniec.

A Wy używałyście tego produktu? Jakie macie zdanie na jego temat? Piszcie co i jak w komentarzach. Pozdrawiam :)

4 komentarze:

  1. Akurat z antyperspirantami NIVEA dawno nie miałam do czynienia zresztą mi póki co wystarczają lżejsze specyfiki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam dawno temu Nivea, ale zmieniałam na Garnier i Fa:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na odwrót. Wcześniej używałam Garniera ale przestał na mnie działać, więc przerzuciłam się na ten z Nivea ;p

      Usuń