19 lis 2013

Lirene - Rajski granat

Witam. W dzisiejszej notce opowiem Wam o żelu pod prysznic z Lirene o zapachu granatu. Jak wiecie, ja lubię sięgać właśnie po produkty do kąpieli, które pachną jak granat. Nie wiem, podoba mi się ten zapach w kosmetykach. Co sądzę o tym żelu?






Zacznę od tego, że produkt ten ma piękny czerwony kolor. Jest rzadki ale na szczęście nie jest wodnisty. Bardzo ładnie pachnie. Co prawda jest to słodki, trochę cukierkowy zapach ale nie jest on mdły. Bardzo przyjemnie się go używa. Przez jakiś czas po kąpieli zapach jest delikatnie wyczuwalny na skórze. Wystarczy odrobina żelu by uzyskać dużą pianę. Kosmetyk robi to co ma robić, czyli dobrze oczyszcza ciało. Niestety mam wrażenie, że lekko wysusza on moją skórę dlatego za każdym razem muszę się wybalsamować.

Żel zamknięty jest w prostym, miłym dla oka opakowaniu z zatrzaskiem. Co mnie bardzo cieszy, to fakt że zatrzask jest płaski dzięki czemu można postawić go do góry nogami. Otwieranie nie chodzi za lekko, ale nie ma też żadnego problemu z jego otwarciem. Na pewno się ono nie otworzy samo w podróży. Opakowanie wykonane jest z miękkiego plastiku, który łatwo nacisnąć. Produkt ma 250 ml pojemności. Kosztuje chyba bez promocji 6 zł. Jest łatwo dostępny.

Podsumowując - mnie ten żel przypadł do gustu. Fajnie pachnie, dobrze się pieni i robi to co powinien. Nie kosztuje wiele i można go dostać wszędzie. Na duży plus jest też fakt, że zatrzask jest płaski, dzięki czemu pod koniec można postawić je na "głowie" ;p. Ja go polubiłam i na pewno jeszcze kiedyś kupię go ponownie. Polecam :)

Miałyście ten żel? Co o nim sadzicie? Piszcie.

Dodatkowo zapraszam Was na mój drugi blog. Właśnie wrzuciłam recenzję dobrej książki "Brudny dotyk". Jeśli jesteście jej ciekawe to zapraszam TU Piszcie czy znacie ją i ewentualnie jak Wam się podobała. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. miałam go, bardzo fajny, lubiłam zapach

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Lirene nie miałam jeszcze żadnego żelu najpierw muszę zapasy wykorzystać ale nad gruszką myślałam :)

    OdpowiedzUsuń