Witam. W dzisiejszym poście powiem kilka słów o zmywaczu w płatkach, który kupiłam kiedyś w Biedronce. Byłam go bardzo ciekawa. Powiem Wam szczerze, że mimo iż mam go już dłuższy czas, to zdążyłam zużyć go zaledwie połowę. Co o nim sądzę?
Zacznę od opakowania. Płatki zamknięte są w malutkim, poręcznym, plastikowym, zakręcanym opakowaniu. W środku znajdziemy 32 cieniutkie płatki. Zmywacz kosztował mnie jakieś 6/7 zł.
Płatki są mocno nasączone, w takim tłustym płynie. Mnie on przypomina olejek, nawet kiedy zmywamy paznokcie płytka i wkoło niej jest natłuszczona. Ze względu na fakt, że płatki są bardzo mokre, trzeba uważać by rozpuszczony lakier nie chlapnął nam na coś. Płatki są cieniutkie. Ja przy pierwszym razie wzięłam chyba z 4 na raz. Po prostu były mocno do siebie przyklejone i nie zorientowałam się, że używam kilku zamiast jednego. Płatki są małe, moim zdaniem zdecydowanie za małe. Przez to ciężko mi się zmywa nimi paznokcie. Jeśli chodzi o działanie, to zmywacz potrafi zmyć lakier ale trzeba się trochę pobawić by to zrobić. Ja za pierwszym razem miałam na paznokciach ciemno czerwony lakier. To była głupota. W trakcie zmywania wyglądałam jakbym bawiła się we krwi. Kiedy przykładamy płatek do płytki, lakier się zaczyna rozpuszczać. Jak już wspomniałam, lakier może trochę ściekać, mnie przeleciało wszystko pod paznokcie i miałam problem z ich doczyszczeniem. Wkoło paznokcia jest masakra, ponieważ lakier się rozmazuje i cały obszar wokół jest upaprany. Przy tym pierwszym użyciu, po jakimś czasie po prostu się wkurzyłam i zamiast paprać się tymi płatkami, domyłam paznokcie w tradycyjny sposób. Używałam go na kilku ciemnych lakierach i do tych kolorów się nie nadaje. Kiedy byłam nad morzem miałam delikatny kolor na paznokciach i w tym przypadku sprawdził się dobrze.
Zmywacze można było kupić w bodajże 4 wariantach zapachowych. Ja wybrałam cytrynę. Jest to bardzo ładny papach. Mnie przypomina jakby oranżady w proszku lub Caskadę/Kaskadę, oranżadę którą piłam w dzieciństwie. Na pewno nie jest to zapach kostki do wc, jak to niektóre dziewczyny określają cytrynę w kosmetykach. Absolutnie nie wyczujecie w nim zapachu zmywacza.
Podsumowując - kupiłam te płatki z ciekawości. Przyznam, że jest to taki powiedzmy "gadżet" kosmetyczny. Na pewno nie zamienię zwykłego zmywacza, na te cieniutkie płateczki. Jednak jest to fajny patent, np kiedy jesteśmy na wakacjach, lub do torebki do pracy, tak w razie czego. Płatki zmywają lakier ale lepiej używać go do jasnych kolorów, ponieważ przy ciemnych możecie się nieźle wkurzyć. Dodatkowo ciemnych lakierów może aż tak dobrze nie domyć. Przy okazji ze względu na fakt, iż płatki są małe, zużyjecie do tego celu więcej sztuk. Nie będę pisać czy polecam, ponieważ i tak nie dostaniecie ich w sklepie. Mnie się przydały w podróży ale na pewno nie jest to coś, bez czego nie można się obejść.
Miałyście te płatki? Jak Wam się sprawdziły? A może używacie czegoś takiego innej marki? Piszcie. Pozdrawiam :)
W podróży zdecydowanie się sprawdzą jednak mało ekonomiczne są :)
OdpowiedzUsuń