22 lip 2015

Alterra - Olejek do ciała

Witam. Jak widzicie po tytule, dziś opowiem co sądzę o sławnym już olejku do ciała z Alterry. Jest to mój drugi olejek z tej firmy. Tym razem wybrałam zapach brzoza i pomarańcza (pierwszym wyborem była limonka). Wybrałam też już opcję z pompką (wtedy to była nowość, teraz już chyba tylko takie się kupi).

 
 


Zacznę od zapachu. Jest on bardzo ładny, dzięki czemu olejek przyjemnie się używało. Nie jest on nachalny i w żaden sposób nie przeszkadza. Po wysmarowaniu czujemy go na ciele i przechodzi też nim piżama lub pościel. Konsystencja jest oczywiście tłusta ;). Jednak kiedy użyjemy go odrobinę, to bez problemu można stosować go rano a potem się ubrać. Nie miałam z tym żadnego problemu. Jednak najczęściej stosowałam go hojnie na noc. Wtedy siłą rzeczy jest on wyczuwalny, po prostu się lepimy. Nie musicie bać się, że zostaną po nim tłuste plamy np. na piżamie, nic takiego nie ma.

Olejek do ciała z Alterry to kompozycja naturalnych składników. Cały skład macie na zdjęciu. Producent zapewnia nas, że kosmetyk ten jest antycellulitowy. Nie ma co się oszukiwać, bez diety i ćwiczeń problem nie załatwi zwykły olejek. Ciało po nim jest fajnie nawilżone, delikatne w dotyku i ogólnie w dobrym stanie. Z tego też względu ten nieszczęsny cellulit może wydawać się ciut mniej widoczny. Używałam go też kilka razy na włosy i do tego też się nadaje. Jeśli chodzi o mnie to produkt ten, nie zrobił mi żadnej krzywdy. Nie dostałam uczulenia, ani nic mi po nim nie wyskoczyło.

Olejek zamknięty jest w szklaną butlę z pompką. Ma 100 ml pojemności. Pompka działa bezproblemowo. Opakowanie jest miłe dla oka. Produkt jest w miarę wydajny. Kupicie go w Rossmannie. Kosztuje sporo, bo ponad 20 zł, jednak w promocji możecie go kupić za 18 zł. Jest trochę drogi ale bez przesady. W końcu są to raczej naturalne kosmetyki.

Podsumowując - ja byłam z tego olejku bardzo zadowolona. Nawilża i pielęgnuje ciało. Bardzo przyjemnie pachnie. Można go używać nawet rano przed wyjściem. Stosowałam go w upały (oczywiście w małych ilościach) i skóra nie była nieprzyjemnie lepka. Nie zostawia tłustych plam na ubraniu, piżamie czy pościeli. Ma pompkę, co jest bardzo wygodne. Ja jestem na tak. Polecam gorąco, bo warto :)

Miałyście tej olejek? Co o nim sądzicie? Piszcie. Pozdrawiam :)

18 lip 2015

Elite - Bamboo eye shadow brush

Witam. W dzisiejszym poście opowiem o pędzelku, który kupiłam przez przypadek a który stał się moim ulubieńcem. No niestety, chciałam kupić zupełnie inny pędzel, najzwyczajniej się pomyliłam i początkowo żałowałam tego zakupu.

 


Jak sama nazwa wskazuje, jest to pędzel do cieni z bambusową rączką. Kupiłam go dawno, ma już chyba z 3 lata. Z opakowania mogliśmy dowiedzieć się, że (podobno) 1 zł z ceny szło na pomoc ofiar tsunami w Japonii. Jeśli faktycznie tak było, to fajnie. Pędzelek jest moim zdaniem odpowiedniej długość. Trzonek nie jest ani za długi, ani za krótki. Pędzelek ze względu na materiał z jakiego jest wykonany, jest leciutki. Moim zdaniem, trzonek mógłby być grubszy przy tej "skuwce", wtedy wygodniej by się go trzymało. Włosie jest syntetyczne. Jak widzicie na zdjęciu, jest to mały pędzelek języczkowy. Włosie według mnie jest średnio sprężyste ale dla mnie jest to plus.

Pędzel jest przeznaczony do nakładania cieni na powiekę ale ja bardzo rzadko go do tego stosuję. Oczywiście, można nim nałożyć cień w wewnętrznym kąciku oka lub bardziej precyzyjnie w zewnętrznym i jak najbardziej na dolną powiekę. Powiem Wam szczerze, że niezbyt wygodnie mi się go do tych celów używało. Dlatego też nie byłam z niego zadowolona. Jednak pewnego razu spróbowałam zrobić nim kreskę cieniem i to był strzał w 10tkę. Włosie ze względu na to, że nie jest tak bardzo miękkie i sprężyste, fajnie nadaje się właśnie do kresek lub po prostu do przyciemnienia linii rzęs. Może ja ekspertem nie jestem ale dzięki temu pędzlowi mogę nosić kreski (takie moje ;p). Idzie mi to sprawnie i w miarę szybko.

Jak już pisałam wcześniej, mam go już od dawna i jestem bardzo zadowolona. Włosie myje się dobrze i szybko też schnie. Pomimo bardzo wielu prań z pędzlem nie zrobiło mi się absolutnie nic. Nie odkształcił się, nie zgubił ani jednego włoska i nie stał się szorstki i nieprzyjemny.

Pędzelek kupimy w Rossmannie. Kosztuje niecałe 20 zł, dokładnie nie powiem bo nie pamiętam. Ja oczywiście kupiłam go na promocji ;p. Na plus jest też fakt, że opakowany jest nie w plastik a w tekturowy "kartonik".

Podsumowując - początkowy niewypał stał się ulubieńcem ;). Niewygodnie mi się go używało do nakładania cieni na powieki ale do kresek jest idealny. Jest mały, lekki, wytrzymały i łatwo dostępny. Jeśli nie umiecie, jak ja malować kresek eyelinerem, lub w ogóle kresek, to może spróbujcie z tym pędzelkiem. Ja nie maluję jakiś jaskółek lub kocich oczu ale taką moją kreskę robię właśnie dzięki niemu. Polecam :)

A Wy macie ten pędzel? Co o nim myślicie? Dajcie znać. Pozdrawiam :)

15 lip 2015

Podsumowanie miesiąca - Czerwiec

Witam Was. Jest połowa miesiąca a ja dopiero teraz przychodzę z zakupami czerwcowymi. Jako, że wróciłam z Holandii, to wszystko mi się pokończyło w jednym czasie a przy okazji zakupów ciuchowych załapałam się na promocje. Bez większych wstępów, oto moje zakupy:

 

Pierwsze zdjęcie to zakupy z SuperPharm (polecam wyrobić sobie tam kartę, nawet jeśli tak jak ja jesteście w tym sklepie raz na jakiś czas, to się bardzo opłaca):
*pasta wybielająca z BlanX
*woda termalna Uriage
*balsam Plmers - była na niego promocja a dodatkowo w gratisie dali pomadkę tej samej marki, którą chciałam przetestować (jak na razie czeka na swoją kolej)
*szampon kojący z Pharmaceris - pisałam już o nim na blogu. Jest fajny a włosy pięknie wyglądają i pachną po nim
*płyn micelarny z Garniera - kolejne opakowanie

Kolejne zakupy są pomieszaniem Natury, Rossmanna:
*szczotka TangleTeezer - kupiona w Douglasie kultowa szczotka, którą polubiłam od pierwszego użycia
*baza pod cienie Kobo - jeśli miałyście bazę z Hean, to tą też polubicie
*maszynki Wilkinsona - najlepsze
*krem sos z Nivelazione - kupiłam po dobrej opinii koleżanki. Jest bardzo fajny i polecam go każdemu
*żel do mycia twarzy Lirene - kolejne opakowanie
*szampon dla dzieci z BabyDream
*odżywka Garnier UltraDoux - już kiedyś miałam ją i uznałam, że kupię ją ponownie
*antyperspirant Nivea
*tusz Maybelline The Rocket Volume
*zabieg mikrodermabrazji z Marion - już o nim pisałam na blogu
*maseczka nawilżająca z DermoMask - kupiłam ją drugi raz, jest ok
*krem do rąk Evree - intensywnie nawilżający krem-ratunek dla suchych i popękanych dłoni. Jest dobry ale ja niestety za rzadko go używam
*żel z letniej edycji Isana o zapachu mango
*żel z mocznikiem Isany - pięknie pachnie i trochę nawilża skórę
*kupiłam jeszcze oliwkę dla kobiet w ciąży z BabyDream ale zapomniałam o niej robiąc zdjęcie

Jak widzicie, dawno tak nie poszalałam z zakupami kosmetycznymi. Jednak nie było wyjścia, większość kosmetyków po prostu mi się skończyła i musiałam uzupełnić zapasy ;) To by było na tyle dzisiaj. Pozdrawiam i do następnej notki :)