31 maj 2013

Podsumowanie miesiąca - Maj

Witam. Dziś ostatni dzień miesiąca, więc czas pokazać Wam moje majowe zakupy. Jak większość z Was, ja również skorzystałam z promocji w Rossmannie. Mnie bardziej cieszył fakt, że promocja obejmuje pielęgnację, ponieważ z kolorówki tak na prawdę nic mi nie potrzeba. Ja rzadko się maluję, a gdy już to robię to mam czym to zrobić dlatego też uznałam, że tym razem sobie odpuszczę i kupię tylko tusz do rzęs. Z resztą same zobaczcie co wybrałam dla siebie, gdy 2 razy odwiedziłam drogerię.


To było ogólnie a teraz to podzielę i opiszę. Pierwsze dwa zdjęcia to kosmetyki moje:



Na pierwszym zdjęciu widzicie:
*Krem multifunkcyjny na noc z Lirene - ja powiem szczerze nie lubię za bardzo smarowania się w dzień, chyba że mam makijaż lub siedzę w domu. Z tego też powodu wybrałam dla siebie krem na noc. Ma za zadanie odżywiać, optymalnie nawilżać, koić i łagodzić i wygładzać. Jest przeznaczony dla każdego typu cery. Zobaczymy jak się u mnie sprawdzi.

*Tołpa - seria termio face sebio. Kupiłam normalizujący żel do mycia twarzy i matujący krem korygujący. Nie pisałam Wam o tym ale odkąd zaczęłam ćwiczyć na mojej twarzy ciągle coś wyskakuje. Nie są to ogromne pryszcze ale mnie to przeszkadza, dlatego uznałam że muszę wypróbować te kosmetyki.

*Cleanic - chusteczki do demakijażu. Ja lubię ten produkt z Cleanic, te mam pierwszy raz. Są z płynem micelarnym. Jak na razie jeszcze poczekają na swoją kolej.

*Nivea Anti Stress - moje drugie opakowanie tego antyperspirantu.

*Miss Sporty Studio Lash - zaciekawiła mnie szczoteczka tego tuszu. Oglądałam o nim dwa filmiki, w którym dziewczyny go polecają. Miałam kiedyś tusz tej firmy i byłam bardzo zadowolona, fajnie wydłużał i podkręcał rzęsy. Jak będzie z tym, nie wiem? Nie kosztował dużo, wiec w razie czego nie będzie żalu go wywalić.

*Maybelline the Rocket Volium Express - to chyba jedyny nie zaplanowany zakup. Chciałam kupić coś innego ale ze względu na fajną cenę wybrałam ten tusz. Widziałam jego test na żywo u Karoliny ze stylizacji2, była z niego bardzo zadowolona, więc to była dodatkowa zachęta. Mam nadzieję, że będzie mi się wygodnie używać tej szczoteczki.

Na drugim zdjęciu widzicie same maseczki, których nie mogłam nie kupić. Co prawda myślałam, czy nie kupić więcej ale bez przesady, tyle powinno starczyć na jakiś czas.

*Soraya Care Control - maseczka drożdżowa silnie oczyszczająca.

*Rival de Loop - maska nawilżająca

*Perfecta -antybakteryjna  maseczka oczyszczająca - miałam ją nie raz i bardzo ją lubię. Tu o niej pisałam.

*Dermaglin - maseczka oczyszczająco-odżywcza - miałam ją raz i byłam zadowolona. Tu przeczytacie moją opinię na jej temat.

*Rival de Loop - rybki nawilżające. Dużo dziewczyn je lubi, wiec musiałam w końcu je kupić.


Te zdjęcie przedstawia prezenty:
*Kolastyna - nawilżający krem przeciw niedoskonałością z efektem matującym. Kupiłam go dla brata, który mimo że już młodzieniaszkiem nie jest to ma problem z trądzikiem i nadmiernym wydzielaniem sebum. Sama dwa razy go użyłam, daje fajny efekt taki pudrowy na twarzy. Niestety za drugim razem byłam przez niego cała czerwona. Powiedziałam bratu, że ma spisywać swoją opinię, więc możliwe że pojawi się recenzja gościnna ;p

*Herbal Garden - żel do mycia twarzy oczyszczająco-łagodzący. To też dla brata ale na pewno będę go czasem używać. Z resztą już użyłam go dwa razy i jest fajny. Obawiam się tylko czy nie będzie go wysuszał. Pewnie też pojawi się jego opinia na blogu.

*Maybelline - Colorama. Czarna kredka do oczu. To prezent dla mamy. Kazałam jej wybrać kredkę z obojętnie jakiej marki i jej wybór padł na tą. Jest miękka, dlatego myślę że chyba nie będzie się długo trzymała.

Ostatnią rzeczą, którą kupiła ale nie w Rossmannie jest:


*Timotei pure - moje 3 opakowanie. Lubię ten szampon, pisałam o nim na blogu, więc jeśli jesteście ciekawe opinii to zapraszam TU

Jak widzicie, trochę tego jest. Dajcie znać czy miałyście jakiś kosmetyk z tych, które kupiłam. Jestem ciekawa Waszej opinii na ich temat. To by było dziś na tyle. Jutro już zaczyna się czerwiec, więc coraz mniej dni do urodzin mi zostało. Ja kończę, życzę miłej soboty oby bez takich wichur jak wczoraj. Pozdrawiam :)

29 maj 2013

Hean - Solankowy peeling ujędrniający

Witam. Jak pewnie zauważyłyście, dawno mnie tu nie było. Nie miałam jakoś do tego głowy ale już wracam. W dzisiejszej notce opowiem o peelingu z Hean. Kilka razy miałam drugą wersję, czyli peeling cukrowy Tutaj możecie przeczytać co sądzę na jego temat. Lubię ten cukrowy, więc wiedziałam, że prędzej czy później na pewno przetestuję solankowy. Co sądzę na jego temat?






Z etykietki możemy wyczytać, że peeling wzbogacony jest o miłorząb japoński, D-panthenol i składniki mineralne. Dowiadujemy się też, że jest to peeling ujędrniający, który oprócz złuszczania martwego naskórka, ma też poprawiać jędrność, elastyczność i pomagać w walce z cellulitem. Nie zauważyłam by mój cellulit znikł choć trochę po nim. Chyba każda z nas wie, że poprzez sam peeling nigdy w życiu nie uda się pozbyć tego cholerstwa (a jeśli wierzyłyście to już wiecie, że to pic na wodę ;p).

Pierwsze co można zauważyć, to to że peeling ma ładny odcień niebieskiego. Jest to średnio gęsty żel z drobinkami soli. Ma przyjemny zapach. Według mnie pachnie ciut jak taka mocno przejrzała gruszka ;p.

Jeśli chodzi o jego działanie, to mimo iż ma drobne drobinki to dobrze peelinguje nasze ciało. Wydaje się, że jest w nim jakiś natłuszczacz ponieważ czuć, że jest on sam w sobie tłusty. Skóra jest nawilżona, miękka, wygładzona i fajna w dotyku. Co najważniejsze to nie czuć, że jest wysuszona i nawet jak od razu po kąpieli się nie posmaruję balsamem to nie jest tragicznie.

Peeling zamknięty jest w standardową tubę, wykonaną z miękkiego plastiku z zatrzaskiem. Dzięki temu łatwo wydobywać kosmetyk a gdy zostanie końcówka to z łatwością można je przeciąć na pół. Opakowanie jest proste i dość miłe na oka. Na duży plus jest fakt, że jest przezroczyste, dzięki czemu widać ile produktu jest w środku. Ma 200 ml pojemności. Ja peelinguję się raz w tygodniu, więc starcza mi na dłużej ale jeśli używacie peelingu częściej to jest mało wydajny. Kosztuje 8/9 zł a w promocji można go dorwać za 6/7 zł.

Podsumowanie - ja jestem zadowolona z tego peelingu. Dobrze peelinguje ciało, dzięki czemu jest ono delikatne i miękkie w dotyku. Ładnie pachnie i niewiele kosztuje. Jeśli lubicie bardzo mocne zdzieraki to raczej nie będziecie zadowolone. Dla mnie jest to dobrze działający peeling. Jestem z niego zadowolona, tak jak z tego cukrowego. Polecam.

A Wy miałyście ten peeling? Co o nim sądzicie? Dajcie znać co i jak. Pozdrawiam :)

18 maj 2013

2 urodziny bloga :)

Witam. Właśnie zorientowałam się, że 2 dni temu czyli 16 maja minęło 2 lata odkąd prowadzę tego bloga.



Wiecie co, nawet nie wiem kiedy to zleciało ;p. Może mój blog nie jest znany i często odwiedzany ale co tam. W tej chwili mam 44 tys wejść i 92 obserwatorki, z czego się bardzo cieszę (tak zdaję sobie sprawę, że to niewiele jak na tak długi czas). Mam nadzieję, że nie stracę chęci do dalszego blogowania i że za rok będę mogła obchodzić następne "urodzinki" ;). Mimo, że nie jestem aż tak aktywną blogerką to bardzo lubię to miejsce i nie wyobrażam sobie sytuacji, że miałabym to porzucić. Dziękuję każdej osobie, która choć raz tutaj zawitała i choć raz zostawiła po sobie ślad w postaci komentarza pod notką :)

Moje blogowanie ciut się zmieniło, myślę na lepsze. Jednak tak jak rok temu chciałabym zapytać się Was co sądzicie o moim blogu. Najbardziej chodzi mi o to co według Was mogłabym (lub powinnam ;p) zmienić. Może czegoś jest za dużo lub za mało. Może blog jest nudny, nieciekawy. Piszcie szczerze.

To by było dziś na tyle. Wiem, notka jest chaotyczna ale nie zawsze umiem ubrać w słowa to co chciałabym przekazać. Jeszcze raz dziękuję każdej osobie, która tu była. Pozdrawiam i życzę miłej soboty :)



15 maj 2013

Trzeci miesiąc za mną :)


Witam. Jak widzicie po tytule, dzisiejsza notka dotyczyć będzie rezultatów ćwiczeń i zmiany diety po 3 miesiącach. Dziś nie będę się zbytnio rozpisywać. Jem nadal z głową i tylko od czasu do czasu pozwalam sobie na coś "zakazanego" (np. ciasto), więc nie ma sensu znów o tym pisać.

Ćwiczenia, które robiłam od poprzedniej notki:

15.04 - przerwa

16.04 - rozgrzewka z turbo spalania + 10 min na pośladki + 10 min ABS + challenge squat + rozciąganie

17.04 - przerwa
18.04 - przerwa

19.04 - 15 min rowerka + 30 przysiadów

20.04 - 40 przysiadów + 15 min rowerka + 1 seria ćwiczeń Ewy z PnŚ na biust

21.04 - godzinny dosyć szybki spacer

22.04 - rozgrzewka z turbo spalania + 6 min cz. 3 + 6 min cz. 4 + Cassey Ho sexy broom burn for tin thighs& sculped back + Tiffany Rothe 10 min booty shaking waist workout + rozciąganie z Mel B

23.04 - rozgrzewka z tubo spalania + 10 min na nogi + 10 min na ramiona + 10 min ABS + 10 min na pośladki + ćwiczenia na biust z DDTVN + rozciąganie

24.04 - przerwa

25.04 - rozgrzewka z turbo spalania + trening na całe ciało 20 min z Mel B + ćwiczenia fitness wzmacniające i uelastyczniające z fitappy2 + feel good soul stretches z Cassey Ho

26.04 - rozgrzewka z turbo spalania + 6 min cz. 2 + 6 min cz.4 + 6 min cz.3 + 6 min cz.1 + 6 min cz.7 + ćwiczenia na biust Ewy z Pnś (1 seria) + rozciąganie z Mel B

27.04 -przerwa
28.04 -przerwa

29.04 - nowa płyta Ewy z Shape - ekstra figura

30.04 - turbo spalanie

01.05 - przerwa

02.05 - rozgrzewka z turbo spalania + 10 min na pośladki + 16 min na całe ciało (cardio burn) + 10 min ABS + rozciąganie (wszystko z Mel B.)

03.05 - rozgrzewka z turbo spalania + szok trening z Pnś (22.09.12) + RR - ABS + ćwiczenia na biust Ewy z PnŚ + feel good stretches z Cassey Ho

04.05 - przerwa

05.05 - przerwa

06.05 - 50 przysiadów

07.05 - rozgrzewka z Mel B. + ćwiczenia na biust z DDTVN + 55 przysiadów + turbo spalanie + feel good soul stretches z Cassey Ho

08.05 - rozgrzewka z turbo spalania + ćwiczenia na biust z DDTVN + 60 przysiadów + nowa płyta Ewy total fitness - ekstra figura

09.05 - przerwa

10.05 - rozgrzewka z Mel B + 10 min na brzuch + 70 przysiadów + rozciąganie

11.05 - 75 przysiadów

12.05 - przerwa

13.05 - 80 przysiadów

14.05 - 100 przysiadów

15.05 - 105 przysiadów

Jak widzicie od 6 maja robię przysiady. Biorę udział w grupowym wyzwaniu i robimy przysiady według rozpiski. Dokładnie chodzi o ten plan:



Mam nadzieję, że uda mi się zrobić go do końca ;).

No i na koniec najważniejsze. Jakie są rezultaty?
Po 3 miesiącach widać już zmianę w mojej sylwetce. Muszę kupić sobie spodnie, ponieważ większość tych które mam zlatują mi z tyłka (już w poprzednim miesiącu tak było) ;p. Oto ile centymetrów mi ubyło. W nawiasach podaję różnicę od poprzedniego miesiąca.

*w talii ubyło mi 7 cm (2 cm)

*na brzuchu było mi 7 cm (2,5 cm)

*w biodrach straciłam 8 cm (2 cm)

*udo lewe - 6 cm (2 cm) a prawe - 5 cm (1,5 cm)

*Jak już pisałam w dwóch poprzednich notkach, nie powinno się ważyć tylko mierzyć ale ja z ciekawości musiałam to sprawdzić. Dzięki ćwiczeniom i innym sposobie odżywiania straciłam aż 6 kg (3 kg od poprzedniego miesiąca).

Jak oceniacie moje osiągnięcia? Ja jestem zadowolona z moim wyników. Oczywiście ja na tym nie poprzestaje, będę ćwiczyć nadal. Moje ciało nie jest jeszcze idealne i wymaga "korekty" ale jestem zmotywowana by walczyć dalej. W ostatnim podsumowaniu mówiłam o zdjęciach. Tak wrzucę je ale na tą chwilę jeszcze ich nie mam. Także jeśli jesteście ciekawe, to niedługo powinnam je dodać.

To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

13 maj 2013

Bell - Push up mascara


Witam. Dzisiaj opowiem o maskarze z Bell. Jak pamiętacie, lub nie ale była ona jednym z odkryć kosmetycznych poprzedniego roku. Co prawda tusz dawno mi się skończył ale tak wyszło, że dopiero teraz o nim piszę.




Tusz ma fajną, sylikonową szczoteczkę z długimi rzęskami. Dla mnie jest bardzo wygodna. Moje rzęsy są proste i średnio długie, gdy umaluje je tym tuszem są podkręcone i wydłużone. Oczywiście, nie jest to efekt sztucznych rzęs ale ja jestem zadowolona. Gdy nie używam cienia to mogę poszaleć i wtedy mogę uzyskać najlepszy i najładniejszy efekt. Trzeba uważać by nie posklejać sobie rzęs, szczególnie na początku. Zaraz po umalowaniu może się poodbijać, ponieważ zasycha tak w miarę, chwilę trzeba poczekać. Po całym dniu noszenia, nie osypuje się i nie tworzy się efekt pandy. Na początku zauważyłam, że gdy zaczęłam jej używać, ciut swędziały mnie oczy ale na szczęście później nic takiego się nie działo.

Tusz ma pojemność 10g. Kupiłam go w Biedronce za jakieś 10 zł. Używałam go 4 miesiące.

Niestety ale nie pokażę Wam zdjęć rzęs, ponieważ mój aparat nie potrafi robić zdjęć tuszu na rzęsach ;p. Szkoda ale co poradzę ;/.

Podsumowując - ja jestem z tego tuszu zadowolona. Fajnie radzi sobie z moimi rzęsami i dobrze się na nich utrzymuje przez cały dzień. Nic się nie osypuje, nie kruszy i nie rozmazuje. Dałam za niego małe pieniądze i jeśli zobaczę go w Biedronce to na pewno kupię. Polecam.

A Wy używałyście tego tuszu? Jakie macie zdanie na jego temat? Dajcie znać. Pozdrawiam :)

8 maj 2013

AA - Maseczka błyskawicznie nawilżająca


Witam. Tak jak wczoraj pisałam opowiem dziś o drugiej maseczce z AA, którą kupiłam razem z . Tak jak tamta nie jest przeznaczona dla mojej cery ale i tak chciałam ją wypróbować. Jest przeznaczona dla cery suchej ( a jak już pisałam w poprzedniej notce mam cerę mieszaną ale uznałam, że mi nie zaszkodzi).





Maseczka ma bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny zapach. Ma biały kolor i tak jak w przypadku TEJ konsystencję lekkiego kremu. Dobrze się ją nakłada. Nie zasycha na twarzy, tylko wchłania się w skórę. Gdy mamy ją nałożoną, nie czujemy żadnego chłodu, szczypania czy mrowienia. Skóra po niej jest dobrze nawilżona i delikatna. Dobrze się ja zmywa. Jedna saszetka ma 10 ml i starcza na całą twarz i podbródek. W odróżnieniu od tej odżywczej, z tej maseczki jestem zadowolona. Nie zrobiła mi krzywdy i nie wysypało mnie po niej na drugi dzień.

Podsumowując - jest to bardzo fajna maseczka o delikatnym zapachu, lekkiej konsystencji i dobrym działaniu. Jestem zadowolona z jej działania, dlatego mogę śmiało ją Wam polecić.

Miałyście tą maseczkę? Jakie jest Wasze zdanie na jej temat? Tak jak już pisałam ostatnio, jeśli lubicie marę AA to piszcie co warto kupić a czego nie polecacie z kosmetyków tej marki. Pozdrawiam :)

7 maj 2013

Link do posta na drugim blogu :)

Witam. Chciałabym dziś zaprosić Was do mojego drugiego bloga. Dzisiejszy post dotyczy filmu "Kronika Opętania". Jeśli jesteście ciekawe co sądzę na jego temat to zapraszam TU Oczywiście zachęcam Was do wyrażania tam swojej opinii na jego temat, jeśli już go widziałyście. To by było dziś na tyle. Jutro dodam notkę o drugiej maseczce z AA. Pozdrawiam :)

4 maj 2013

AA - Maseczka intensywnie odżywiająca


Witam. W dzisiejszej krótkiej notce napiszę Wam kilka słów na temat jednej z dwóch maseczek, które kupiłam w Biedronce. Nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z AA, nie znam ich kosmetyków, więc uznałam że czemu nie miałabym spróbować. Maseczka ta jest przeznaczona do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Ja mam co prawda cerę mieszaną ale uznałam, że ta maseczka mi nie zaszkodzi. Producent obiecuje nam, że intensywnie odżywia i regeneruje. Jak jest na prawdę?





Maseczka ma przyjemny zapach, który nie jest intensywny i na szczęście nie przeszkadza, gdy mamy ją na twarzy. Ma ona kremową konsystencję, przyrównałabym ją do lekkiego kremu. Dzięki temu nie ma problemu z nałożeniem jej na skórę. Gdy już mamy ją na twarzy czuć chłód a po chwili poczułam szczypanie na nosie, brodzie i policzkach. Nie było to mocne szczypanie ale nie powiem żeby było to przyjemne uczucie. Nie wywołuje żadnych podrażnień. Maseczka nie zasycha tylko wchłania się w skórę co trochę mnie zdziwiło. Dobrze się ją zmywa, choć muszę powiedzieć, że zostawia tłustą powłokę. Maseczka dobrze działa, po niej skóra jest nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Ja już nie użyłam po niej kremu. Na drugi dzień wyskoczyło mi kilka krostek ropnych i przybyło zanieczyszczonych porów. Jedna saszetka ma 10 ml i starczy mi na twarz i podbródek. Kosztuje kilka złotych za 2 saszetki.

Podsumowując - maseczka ma fajną konsystencję i delikatny zapach. Dość dobrze nawilża. Niestety mimo to nie kupię jej ponownie, ponieważ czułam szczypanie i na drugi dzień pojawiły mi się niespodzianki na twarzy. Jeśli macie taką cerę jak ja, czyli mieszaną lub tłustą to nie polecam ale jeśli macie delikatną i suchą skórę to powinnyście być z niej zadowolone.

Dajcie znać czy używałyście kiedyś tej maski i jakie ewentualnie macie na jej temat zdanie. Jeśli znacie i lubicie markę AA, to napiszcie co polecacie z ich asortymentu a czego lepiej nie kupować. Moja opinia o drugiej maseczce tej marki pojawi się na dniach. To by było dziś na tyle. Pozdrawiam :)

3 maj 2013

Lovely - Cuticle exfoliator with aloe vera extract


Witam. W dzisiejszym poście napiszę o produkcie do zmiękczania skórek z Lovely.



Zacznę od tego, że mnie w sumie nigdy nie był potrzebny tego typu kosmetyk. Zawsze twierdziłam, że o wiele lepsza jest zwykła kąpiel wodna z dodatkiem mydła lub żelu pod prysznic. Taka forma jest bardzo dobra i po niej szybko i łatwo można zrobić manicure. Mimo to kiedyś będąc w Rossmannie zobaczyłam, że ten produkt jest w promocji i jakoś się skusiłam. Nie żałuję.

Preparat to rzadki żel z wyczuwalnymi drobinkami. Nie jest wodnisty, więc nie trzeba się martwić, że będzie spływał ze skórek. Jak widzicie ma on kolor niebieski. Żel sam w sobie jest dosyć tłusty, co jest na plus. Pachnie jak tego typu kosmetyk, nie mogę określić czym konkretnie. Z etykiety czytamy, że ma w sobie wyciąg z aloesu. Czytamy też, że powinnyśmy trzymać go na skórkach 2/3 minuty. Po tym czasie usuwamy skórki. Ja kładę go zawsze tak więcej, bo wtedy mogę go trzymać dłużej. Gdy już uznam, że wystarczy to zmywam po kolei każdy paznokieć i nie muszę się spieszyć. Jest pomocny i dobrze działa.

Ja mam już go przez dłuższy czas a nie zużyłam nawet połowy. Używam go raz w tygodniu i zawsze kładę go więcej. Ma ciekawe opakowanie, taka "beczułka". Jak dla mnie mógłby mieć mniejszy otwór, bo gdy go przez przypadek przewrócimy to możemy go wylać.

Podsumowując - jest to dobry i pomocny preparat do usuwania skórek. Jest tani, łatwo dostępny i wydajny. Ja polecam. Jeśli nigdy nie używałyście tego typu preparatów to zamiast wydawać sporą sumę na inne marki,lepiej kupić ten by przetestować czy w ogóle jest Wam coś takiego potrzebne.

A Wy miałyście ten preparat? Dajcie znać czego używacie do manicure. Pozdrawiam :)

2 maj 2013

Original Source - British Strawberry


Witam. W dzisiejszym poście opowiem o żelu OS o zapachu brytyjskiej truskawki. Mam go od dawna ale jakoś zawsze wybierałam inny żel. Zapach ten pochodził z limitowanej edycji. Co o nim sądzę?





Zacznę od najbardziej widocznej cechy, czyli od jego koloru. Ma bardzo ładny odcień czerwieni. Gdy się myjemy leci z nas czerwona woda ;p. Pachnie truskawką ale jest to chemiczny zapach. Początkowo, gdy wąchałam go w butelce podobał mi się ale podczas kąpieli już tak fajnie nie pachnie. Ma bardzo rzadką konsystencję, z tego też powodu ciężko myć się nim bez gąbki, ponieważ przelatuje przez palce. Żel dobrze się pieni. Spełnia swoje zadanie, czyli oczyszcza ciało. Niestety nie za bardzo mi się podoba, ponieważ wysusza skórę.

Żel zamknięty jest w fajne opakowanie z dość twardego plastiku. Mimo tego, nie ma problemu z wydobywaniem produktu. Na plus jest fakt, że zatrzask jest na dole. Jak widzicie na zdjęciu, niestety ale nie ma już tych "zaworków" w korkach przez co żel się wylewa. Jego pojemność to 250 ml i kosztuje ok 9 zł. W promocji można go dostać za 5/6 zł.

Podsumowując - ja nie jestem z tego żelu zadowolona. Co prawda dobrze oczyszcza i dobrze się pieni ale fakt, że wysusza moją skórę zniechęca mnie do ponownego kupna. Do tego zapach. Ja jestem na nie. Myślę, że już więcej nie skuszę się na żele z Original Source, ponieważ dochodzę do wniosku że nie są one jakieś szczególnie wybitne. W tej cenie dostanę na pewno coś o wiele fajniejszego.

Miałyście ten żel? Co o nim sądzicie? Pozdrawiam :)